sobota, 20 października 2012

Jednopartówka.

Jendopartówka o czym innym niż ówna historia.

Już wszystko jest dobrze. Poprawiłam, dodałam to co chciałam i... dalej twierdzę, że mogło być lepiej ale już nie będę nic zmieniać. Ech, wady pisania po północy... Mama stoi praktycznie nade mną i chce usiąść.
Dalej jestem zszokowana, że w dokładnie tydzień i 3 nabiliście mi ponad 300 wejść~! Dziękuję Wam.
Dobra, koniec mojego gadania o niczym. Teraz będę gadać o czymś. 
Tak jeszcze a propos ankiety: wid, że supermoce wygrywają, ale nie chcę nikogo pokrzywdzić. Wydaje mi się, że jednak będą one tłem a nie głównym tematem. Mam już pomysł na 4 rozdział, nawet napisałam ze 3 strony A5, ale czasu i chęci brak T^T
Dedykuję tą jednopartówkę Konacie, dla której ją napisałam.
  
Uwaga, będzie trochę shoujo ai.



Siedziałam, patrząc na przechodzących ludzi. Mimo, że była dopiero wczesna wiosna, miałam na sobie kuse, krótkie spodenki i czarne skarpety za kolana. Bluzka z dekoltem ponętnie odsłaniała prawie całe moje piersi. Rozpięłam brązowy płaszcz i pociągnęłam łyka zamówionej wcześniej kawy.
- Spóźnia się… - mruknęłam, spoglądając na telefon. Długimi, pomalowanymi na niebiesko paznokciami kilka razy zastukałam w obudowę. Lekko wkurzona rozsiadłam się wygodniej.
Drzwi kawiarni otworzyły się. Leniwie spojrzałam kątem oka w tamtym kierunku. Kolejny zabiegany biznesman po trzydziestce. Mężczyzna podszedł prosto do mojego stolika. Usiadłszy obok mnie, również zamówił sobie "napój życia"
- Więc jesteś Ayuko, tak?
- Zgadza się. Pan Suzuki?
- Dokładnie.
Zaczęliśmy rozmawiać na banalne tematy. Z każdą chwilą coraz bardziej mi się nudziło. Chciałam po prostu jak najszybciej skończyć to spotkanie i znaleźć "ofiarę" na kolejne.
Koleś przysunął się bliżej, ręką powoli przesuwając po wewnętrznej stronie mojego uda. Szybki był.
Wyszliśmy z kawiarni i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Pojechaliśmy w tak dobrze znaną mi dzielnice. Hotele miłości. Ostatnio coraz więcej klientów okazywało się być żonatymi typami po trzydziestce. No cóż, bywa.
Gdy tylko weszliśmy do pokoju, mój płaszcz wylądował na podłodze.
Wstyd, wstręt do samej siebie. Te uczucia pojawiały się we mnie tylko na początku mojej „kariery”. Teraz po prostu wyłączam myślenie. I to wystarcza. Elastycznie dostosowuję się do potrzeb każdego klienta. Robię to z nim w każdej pozycji, jak długo chce. Oczywiście – im dłużej tym drożej.
- "Ciekawe ile już dni nie było mnie w szkole?" – pomyślałam, zakładając krótkie kozaki na koturnie. Wyszłam nad ranem, zostawiając tego typka samego. Jak mu było? Suzaki… Suzuki… Coś takiego. Przeliczyłam jeszcze raz pieniądze.
Z westchnieniem ulgi opuściłam hotel. Ten koleś był naprawdę okropny.
Doszłam do domu. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju, stając w progu. Przyglądałam się lawendowym ścianom, jasnym meblom, czarno-białym fotografiom w ramkach. Mój wzrok na dłużej spoczął na mundurku. Po chwili zastanowienia zdjęłam go z wieszaka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni. Przejrzałam się w dużym lustrze. Ogólnie nie wyglądałam najgorzej. Tylko te włosy… Ze zrezygnowaniem zaczęłam rozczesywać długie blond pasma.
- Kim ja jestem? – szepnęłam do siebie, wwiercając wzrok w moje odbicie. Znowu miałam ten refleksyjny nastrój. Kim się stałam? Dlaczego? Po co? Jak? Przecież znałam na to wszystko odpowiedź.
Zdenerwowana cisnęłam szczotką na drugi koniec pokoju.
Moi rodzice umarli prawie 2 lata temu. Tragiczny wypadek, zderzenie z autokarem i tirem. Teraz nie szukam już winnych. Wtedy, świeżo po ich śmierci obarczałam winą każdego. Raniłam uczucia każdego wokół, myśląc tylko o sobie. Niedługo potem rodzina się ode mnie odsunęła. Nie miałam za co żyć, popadałam w nędze.

"Jakbym zarabiała jakieś pieniądze…"

Pomyślałam wtedy. Ale kto normlany zatrudni 15-latkę do pracy? Jedynym zawodem, w którym coś bym zyskała było… sprzedawanie się.
Od tamtego czasu ledwo zdawałam z klasy do klasy. Zmieniłam towarzystwo na koleżanki z branży. Spadałam na dno, jednocześnie wyciągając z tego ogromne korzyści materialne.
Rozważania zajęły mi całą drogę do szkoły. Stojąc przy bramie czułam, jak coś mnie paraliżuje, utrudnia zrobienie kroku w przód. Stłamsiłam to uczucie, nie mogąc go całkowicie wyprzeć z mojego serca. Pozostało gdzieś na jego oziębłym dnie. Z ogromnym trudem skierowałam się do budynku szkoły. Słyszałam ciche głosy za moimi plecami.
- Co ona robi w szkole?
- Ile już jej nie było?
- To ta dzi…
- Nie mów tego głośno!
Tego typu szepty były na porządku dziennym. Obojętnie doszłam do mojej klasy. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem, wbijając spojrzenie w chmury. Nagle lunęło. Ucieszyłam się. Nie chciałam patrzeć na krajobraz zalany słońcem. Rozłożyłam się na ławce,  skupiając uwagę na tablicy.
Zaczęła się pierwsza lekcja. Nie miałam pojęcia o czym mówią. Znudzona oparłam policzek o dłoń i zaczęłam spoglądać na każdego.
Pierwsza ławka, mój rząd. Tam utkwiło moje spojrzenie. Brązowe włosy do ramion błyszczały w sztucznym świetle lamp. Była niewysoka, drobnej budowy. Odwróciła twarz w bok. Powieki trochę opadły, skrywając cześć złotych tęczówek. Delikatne, kobiece rysy twarzy. Była naprawdę ładna.
Gdy lekcja dobiegła końca, z ulgą wstałam. Przypominając sobie co jest gdzie, poszłam do łazienki. Gdy myłam ręce do moich uszu dobiegł pełen kpiny głos.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy… Legendę naszej szkoły, Ayuko! Jak tam Ci idzie w branży?
- A co, chcesz spróbować? – odparłam. Nie mogłam siedzieć cicho jak ta wytapetowana dziewucha po mnie jeździ! Nie byłam aż tak łaskawa.
- Sprzedawanie się jest nie dla mnie, ale nie będę ukrywać, że chcę uprzykrzyć Ci życie.
Dwie towarzyszki tej suki zarechotały. Ich liderka, Momo podeszła do mnie. Mocno chwyciła mnie za poły ubrania. Grunt uciekł mi spod stóp. Rzuciła mną przez całą łazienkę. Lot zakończyło spotkanie pierwszego stopnia ze ścianą. Ból, jaki mnie przeszył w momencie uderzenia był nie do opisania. Przez tą chwilę nie mogłam oddychać. Jednak nie to było najgorsze. Trójka dręczycielek zbliżała się do mnie jak do swojej ofiary. W sumie to tak było… Wszystkie miały ostre narzędzia.
- Hmm…. Jak Ci potnę tą piękną buźkę i płaski brzuch to nie będziesz mogła wykonywać swojej „pracy” przez dłuższy czas, prawda?
Mimo tego, że byłam zimną osobą strach wypełnił moje serce. Momo zamachnęła się. Ręka ze scyzorykiem zatrzymała się tuż nad moim policzkiem. Ktoś silnym uchwytem boleśnie wykręcił nadgarstek dziewczyny. Uniosłam spojrzenie, jednocześnie słysząc groźny głos.
- Czego od niej chcecie?
- Phi, myślisz, że się Ciebie boję? – wysyczała. W odpowiedzi Katie wykręciła jej rękę jeszcze bardziej. – Dobra, dobra, rozumiem. Dobrały się; dziwka i połówka.
Momo i spółka wyszły z łazienki równo z dzwonkiem na lekcję.
- Nic Ci nie jest? – spytała brązowowłosa, wyciągając dłoń w moim kierunku. W jej złotych oczach nie było nawet krztyny zła. Przyjęłam pomoc, powoli wstając. Syknęłam z bólu, opierając się bardziej o dziewczynę.
- Chodź, zaprowadzę Cię do pielęgniarki.
- Nie, dam sobie radę bez jej pomocy.
Spojrzała na mnie w ten specyficzny sposób. Spojrzenie nieznoszące sprzeciwu a jednocześnie zdające się widzieć wszystko. Było hipnotyzujące. Przydatna umiejętność jak jest się przewodniczącym. Wtedy nikt nie jest w stanie kłamać. To dlatego wszelkie konflikty rozwiązywane były szybko… Katie nie bez powodu zajmowała to stanowisko. Przełożyła sobie moją rękę przez ramiona. Objęła mnie w talii. Ostrożnie zeszłyśmy po schodach. Pielęgniarka nasmarowała mi całe plecy jakąś maścią. Niby na stłuczenia. Zostawiła nas same.
- Bardzo boli?
- Nie, łaskocze. – odparłam z ironią. Leżąc na brzuchu odwróciłam twarz w stronę Katie. Patrzyła na mnie z troską.
- Skończ.. TO robić, dobrze? Dlaczego w ogóle…
Wbiłam puste spojrzenie w ścianę za nią.
- Mam swoje powody. – rzuciłam głosem, którego nie poznałam.
- Dobrze, nie chcesz to nie mów. Ale proszę, nie rób już tego więcej…
- Zobaczymy… W ogóle pouczasz mnie jakbyśmy się znały od zawsze. Zaczęłyśmy rozmawiać.
Dowiedziałam się, że Katie jest pół Japonką a pół Amerykanką. Jej mama pochodziła zza granicy. Często była z tego powodu wyśmiewana i dręczona.
Miała jedno, ogromne marzenie. Chciała kupić pianino. Jednak nie miała pieniędzy. Jej rodzina była średnio zamożna. Grać nauczyła ją świętej pamięci babcia.
Odprowadziła mnie pod same drzwi. Uparła się mimo tego, że mieszka w zupełnie innym kierunku. Stojąc pod drzwiami nagle chwyciła mnie za podbródek i złączyła nasze usta w słodkim pocałunku. Szybko odbiegła.
Nigdy wcześniej nie czułam nic takiego. Klienci zawsze całowali mnie krótko i bardzo brutalnie ale ona… zrobiła to tak delikatnie i z taką czułością… Podobało mi się to. Skołowana weszłam do mieszkania.

Od tamtej pory byłam w szkole codziennie. Zaczęłam nadrabiać zaległości. Codziennie rozmawiałam z Katie. I – co chyba najważniejsze – przestałam się sprzedawać. Pracowałam teraz w sklepie spożywczym. 
Z czasem stałyśmy się sobie coraz bliższe. Nawet nie wiem kiedy, zakochałam się w niej. Płeć nie stanowiła dla mnie problemu – czułam, że to jest ta przeznaczona mi osoba.
Chciałam jej pomóc w zrealizowaniu jej marzenia. Pracowałam bardzo ciężko, często zostawałam na nadgodziny. Stopniowo nagromadzałam coraz większą sumę. Zapomniałam, że muszę choć w minimalnym stopniu dbać o siebie. Mało jadłam, mało spałam. Ale nie obchodziło mnie to za bardzo. Pewnego dnia zasłabłam w mieszkaniu.
Obudziłam się w szpitalu. Czułam ciepłą dłoń na mojej. Delikatnie ścisnęłam palce Katie, uśmiechając się przy tym słabo.
- Jak długo już tu siedzisz? – spytałam cichym głosem. Nie stać nie było na powiedzenie czegokolwiek głośniej.
- Obudziłaś się! Jak dobrze… Wystraszyłam się, jak zobaczyłam Ciebie na podłodze w kuchni. Lekarze powiedzieli, że to wynik przepracowywania się. Ayu-chan, pamiętaj o swoim zdrowiu, dobrze? – spojrzała się na mnie. Jej twarz była stanowcza a jednocześnie tak zatroskana… Wyglądała słodko.
- Postaram się. – obiecałam, lecz bez większego przekonania.

Po tamtym zdarzeniu powróciłam do bycia „dziewczyną do towarzystwa”. Chciałam jak najszybciej uzbierać pieniądze na fortepian. Do urodzin Katie pozostało pół roku. Był to jedyny sposób, żeby się nie przepracowywać a jednocześnie zarobić więcej pieniędzy.

„ – Chcę zostać dziwką.
- W tak młodym wieku już chcesz się sprzedawać? Twój wybór, droga wolna.
- Chcę.
- W takim razie rozbieraj się. Na razie starczy do bielizny. Zobaczymy, czy się do tego nadajesz.
Posłusznie zdjęłam mundurek szkolny.
- Idealne ciało. Zaraz jakaś dziewczyna do Ciebie podejdzie i Ci wszystko wytłumaczy.
Niecałe 40 minut później miałam już pierwszego klienta. Nie wiedziałam co mam robić. Na szczęście trafił mi się mężczyzna bardzo pewny siebie. Od razu pokierował całą akcją. Moje ubrania bardzo szybko wylądowały na podłodze. Koleś bawił się moimi piersiami, pieszcząc je na zmianę. Potem schodził coraz niżej i niżej… W końcu wszedł we mnie.
Przez cały ten czas łzy strumieniami płynęły po mojej twarzy. Czułam się okropnie. Wykorzystana, pusta. Przecież wiedziałam na co się piszę ale jednak…”

Obudziłam się z krzykiem, zalana zimnym potem. Drżącymi rękami odblokowałam telefon i nie wiedząc czemu zadzwoniłam do Katie.
- Halo? – usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
- Śnił mi się koszmar… Boję się… - zaczęłam cicho płakać.
- Daj mi 20 minut. Niedługo będę u Ciebie. Mam klucz, więc nie ruszaj się z łóżka.
Dokładnie 20 minut później usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Szybkie kroki na schodach. Po chwili zdyszana dziewczyna siedziała już obok mnie. Objęła mnie ramionami i przyciągnęła do siebie. Wyszarpnęłam się z jej uścisku.
- Nie chcę, żebyś mnie dotykała…
- Czemu?
- Nie jestem tego warta… Jestem brudna.
- Nie jesteś.
- Jestem. Nie rozumiesz tego.
- Ayu-chan to Ayu-chan, prawda? W głębi serca jest czystym, dobrym człowiekiem. – powiedziała czule i znowu mnie objęła. Tym razem nawet nie próbowałam się wyplątać.
- Jestem z Tobą. Będę Cię wpierać teraz i zawsze. Już do końca.

Tego lipcowego dnia zostałyśmy w klasie. Słońce zalewało całe pomieszczenie odcieniami pomarańczy. W pewnym momencie Katie podeszła do mnie. Ujęła moją twarz w dłonie i spojrzała prosto w miodowe tęczówki.
- Katie… - szepnęłam cicho. Głos odmówił mi posłuszeństwa, nie pozwolił dodać nic więcej. Żadne słowa nie były teraz konieczne. Dziewczyna musnęła moje usta raz, potem drugi i kolejny i kolejny… Na początku była bardzo delikatna jednak im dłużej pieściła moje usta, tym bardziej namiętny i nieokiełznany stał się nasz pocałunek. Nie byłam jej bierna. Oddawałam wszystko z równą pasją. Odsunęła się troszkę ode mnie i powiedziała
- Ayu-chan… Chyba się w Tobie zakochałam…
- To chyba czy na pewno? Bo ja to raczej na 1000%...
- To było cholernie romantyczne. – rzuciła z ironią, słodko wydymając policzki.
- No już, nie złość się tak.
Dłonią zaczęłam przeczesywać jej włosy.
- Urosły Ci trochę.
- Wiem. Ale nie mam ochoty ich ścinać. Niech sobie rosną.
Zbliżyłyśmy się do siebie, łącząc usta w kolejnym pocałunku pełnym miłości.

8 komentarzy:

  1. i Ty Gosja mówisz mi prawie codziennie że nie masz talentu albo że nie zostaniesz pisarką... -.- nie ogarniam Cie wyszło Ci genialne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam to o północy, oczy mi się już same zamykały i pominęłam kilka scen... Po wstawieniu to sobie uświadomiłam i musiałam edytować to wszystko. A matka stała nade mną >.<
      Dalej sporo mi jeszcze brakuję do bycia pisarką. Uwierz mi, to nie jest takie proste na jakie to wygląda. Zresztą gdybyś sobie poczytała moje opowiadania sprzed 3 lat (już ich nie mam) to dopiero byś zobaczyła co ja kiedyś wyprawiałam....

      Usuń
  2. Mrr.. ^w^ Kona ma zaciesz. Jak na Twoje pierwsze takie opowiadanie- jest super. Mam tylko dwie uwagi:
    1. Troszkę za szybko to poszło
    2. Dla mnie zdecydowanie za krótko.

    A pomysł, żeby zrobić z Ayu "kobietę lekkich obyczajów", był strzałem w dziesiątkę.

    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak nie na pierwsze? ;>
    Właśnie coś mi z tą akcją nie pasowało. A już nie miałam siły jej zmieniać. Jak bym cokolwiek zaczęła przerabiać to rzuciłabym tego one shoota.
    A to ma być jakieś więcej? O.O Ale że ogólnie czy z nimi? O.O Ja tam nic nie wiem ale jak chcesz... to będziesz musiała ładnie poprosić ;3
    Dziękuję za drogocenne uwagi. Na pewno będę je brać pod uwagę przy pisaniu coraz to nowszych historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że to Twoje pierwsze takie...
      Ja bardzo chętnie poczytam dobre opowiadanka, najlepiej z gatunku białej lilii :) A czy z tymi bohaterkami? Nie wiem, ale chętnie bym poczytała o tym jaka naprawdę jest Momo. Hyhy...

      Usuń
    2. To moje pierwsze ale chodziło mi o Twoje zdanie jakby to nie było pierwsze... ;D
      Jaka naprawdę jest Momo... Ja ją sobie wyobraziłam jako taką tapeciarę dręczącą ludzi... Hmmm.... Nie wiem, czy w najbliższym czasie miałabym siłę i możliwości pisać cokolwiek... Ale mogłabym ukazać ogólnie życie Momo. Pomyślę jeszcze nad tym.

      Usuń
  4. gosju opisz klaudie kowalczy... jako momo ;P albo weź ja na wzór świetnie się nadaje tyle że ona dręczy psychicznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczęście że totalnie nie wie o mojej "działalności" i istnieniu tego blogera ;D
      Ale pomysł podany przez Ciebie nie jest zły... ;>
      Tylko na przyszłość nie podawaj nazwisk.

      Usuń