niedziela, 21 października 2012

Rozdział 4

Boże, co to był za weekend! Co chwila coś usuwałam tutaj, zapominałam... Wczoraj zawalałam 6 km na piechotę. Było mi niedobrze, bo wchłonęłam olbrzymie ilości jedzenia przeróżnej maści a jeszcze potem byłam głodna O.O 
Wczoraj złapałam doła T^T Właśnie przez to opowiadanie. Nie wiem, co mnie dzisiaj złapało - przecież powinnam teraz smutać i snuć się po domu jak duch - a zamiast tego siedzę i stukam w klawiaturę jak najęta od dwóch godzin, tworząc 4 rozdział. No i jest ;3
Co do tych cholernych supermocy - już w tym momencie nie jestem w stanie mówić inaczej. W tym opowiadaniu ich NIE BĘDZIE. Przygotowałam już całą koncepcję historii tak, że jakbym je dała to prędzej bym umarła, wcześniej zabijając Was moimi wypocinami. Tia... Może napiszę drugą historię jak ta się zakończy. Wtedy tam coś wplotę od samego początku.
Boże, czy wy nie macie co robić tylko mi nabijać wejścia? We wtorek miną dwa tygodnie odkąd mój blog istnieje a już w tym momencie ma dokładnie 372 wejścia O.O Ludzie... Dziękuję Wam bardzo~! ♥
Chyba musicie już przywyknąć, że przed rozdziałem będę pisała o niczym. Boże, ta akcja ma takie tempo... >.<





Oderwał się od jego miękkich warg. Z lekką obawą spojrzał w chabrowe oczy zdezorientowanego chłopaka. Kaoru otworzył usta, chcąc coś powiedzieć.
- Zamknij buzię, to nieładnie. – szepnął mu wprost do ucha. Zszedł do kanapy i z lekko spuszczoną głową poszedł do przedpokoju. Założył kurtkę i gdy schylał się po buty usłyszał cichy głos:
- Pewnie u ciebie nikogo nie ma… Będziesz się tylko dołował w samotności po tej kłótni. Co Ty na to… żeby zostać tutaj?
Tatsuya uśmiechnął się smutno.
- Będę ci przeszkadzał… - stwierdził, smutniejąc jeszcze bardziej. Czuł się trochę dziwnie. Poza tym nie wiedział dokładnie dlaczego pocałował Kaoru… przez co obawiał się niezręcznej atmosfery. I nie chciał kłopotać chłopaka. I tak dużo dla niego zrobił…
- Muszę się trochę pouczyć więc pewnie będziesz się nudził ale… jak pomyślę, że masz się w domu zadręczać…
Zdjął kurtkę i podszedł do Kaoru. Oparł czoło na jego ramieniu.
- Dziękuję ci.
Spod zamkniętych powiek uciekła jedna, długo wstrzymywana łza. Miał dość niepewności. Nie rozumiał, co się z nim dzieje… dlaczego był taki skołowany…? Dlaczego nie mógł zrozumieć siebie? Dlaczego po wymianie może trzech zdań poczuł się tak źle? Dlaczego pocałował Kaoru? Dlaczego nic nie rozumie?
Uwadze czarnowłosego nie uszło drżenie ciała gościa. Pod zielonookim ugięły się kolana. Opadł na podłogę, pociągając za sobą gospodarza. Kaoru objął go ramionami, pozwalając mu się w nich wypłakać. Uspokajająco głaskał go po plecach.
- Cii, już dobrze….
Siedział w samochodzie. Przypięty pasami bawił się jakąś zabawką.
- Mamuś, kiedy będziemy? Nudzi mi się…
- Już niedługo skarbie. Wytrzymaj jeszcze chwilkę.
Znudzony wyjrzał za okno.
-Woah!!
Brunatne skały pięknie prezentowały się na tle lazurowego nieba. Gdzieś tam, w oddali błyszczało już morze. Jechali teraz szeroką, dwupasmową ulicą przy bardzo wysokim uskoku. Przestraszony chłopiec spojrzał w dół.
- Mamo, tu jest strasznie wysoko…
Kobieta siedząca z przodu obróciła się tak bardzo jak pozwalał jej na to fotel. Blond włosy rozlały się po jej ramionach. Chabrowe oczy z troską spojrzały na synka.
- Już niedługo stąd zjedziemy.
Nagle błysnęły jakieś światła. Kierowca samochodu bezskutecznie próbował zjechać na drugi pas. Matka chłopca błyskawicznie skręciła głowę, patrząc przez przednią szybę. Ostatnim co zauważyła były reflektory jakiegoś tira. Dziecko zakryło głowę rękami, zaciskając powieki. Krzyknęło przeraźliwie, gdy jakaś siła rzuciła nim na prawo. Przed spotkaniem z drugimi drzwiami uchroniły go pasy bezpieczeństwa. Potem znowu coś szarpnęło. Uderzył w szybę bliżej niego. Jakiś kawałek obudowy tira upadł na niego, tworząc ogromną ranę idącą przez prawie całą długość ciała czarnowłosego chłopca.
Obudził się. Pierwsze co zrobił to sprawdził godzinę.
- 5:12… Kurde, zajęcia mam dopiero na 10:00…. – mruknął do siebie, wyraźnie zdenerwowany. Z powrotem zakopał się pod ciepłą pościel, odwracając na drugi bok. Palcami dotknął czegoś.
- „To… ręka?” – pomyślał. Uniósł wcześniej zamknięte powieki i zauważył… Tatsuyę leżącego tuż obok niego. Jedno z długich ramion chłopaka oplatało go w talii. Przypomniał sobie, co się działo. Tatsuya płakał, a potem zmęczony przysiadł na kanapie w salonie. Kaoru się uczył, natomiast Tatsuya, nawet nie wiedząc kiedy, zasnął.
Przyjrzał się mu. Klatka piersiowa unosiła się w miarowym rytmie. Na spokojną twarz opadały pasma przydługich, brązowych włosów. Wpół otwarte usta rozciągnięte w lekkim uśmiechu. Delikatnie założył jeden z kosmyków za ucho chłopaka. Ostrożnie, nie chcąc go obudzić chwycił jego ramię i spróbował unieść. Wszystkie próby były bezskuteczne. Tatsuya nawet przez sen trzymał go mocno, nie chcąc wypuścić.
- Tatsuya, puść mnie.. – jęknął błagalnie, wiedząc, że chłopak i tak go nie usłyszy. Zrezygnowany położył głowę na poduszce. Przypomniał sobie wczorajszy wieczór. To ciepło jego warg, ich miękkość, smak dopiero co wypitego łyka herbaty….
- Puszczę, jak ładnie poprosisz. – cichy głos wypełnił sypialnię.
- Chyba śnisz. Zresztą co ty tu robisz? Miałeś spać w gościnnym…
- Strasznie krzyczałeś w nocy. Jakby ktoś cię obdzierał ze skóry.
Kaoru zamyślił się.
- „Dlaczego znowu mi się to śni?”
Nawet nie zauważył kiedy zielonooki podniósł się na dłoniach. Przyglądał się jego zmarszczonym brwiom, upartemu spojrzeniu wbitemu gdzieś w pościel. Zacisnął wargi. Brązowowłosy pokręcił głową, wyraźnie niezadowolony. Ustami przywarł do tych drugich. Po ułamku sekundy wahania poczuł, jak Kaoru rozluźnia się i delikatnie oraz bardzo niepewnie oddaje pieszczotę. Gdy zorientował się co robi, stanowczo odsunął się od Tatsuyi i wstał. Skierował kroki do kuchni. Nastawił czajnik a do dwóch filiżanek nasypał kawę. Kręcąc głową wyjął składniki na śniadanie. Poczuł jak ktoś zabiera mu masło z ręki.
- Skoro i tak na tobie pasożytuję to pozwól mi przynajmniej zrobić śniadanie.
Kaoru nie wiedział, dlaczego pozwolił Tatsuyi na takie wręcz panoszenie się w jego kuchni. Obserwował, jak długie i szczupłe palce wyciągają z lodówki stosowne składniki. Jeszcze chwilę śledził ruchy zielonookiego, aż w końcu zebrał się w sobie i zrobił kawy. Zjedli razem, w ciszy i spokoju, czasem rzucając w powietrze jakieś pytania.
Po zjedzeniu czarnowłosy zaczął zmywać. Tatsuya przyglądał się jego pewnym, zwinnym ruchom. Lekko przekrzywił głowę.
- Daj, ja wytrę. – rzucił biorąc ścierkę. Wziął pierwsze mokre naczynie i zaczął je osuszać. Przyglądając się powierzchni talerza, powiedział: - Czemu się opierasz? Przecież dzisiaj pokazałeś, że chyba coś do mnie czujesz. Więc dlaczego?
Kaoru oblał się rumieńcem po same koniuszki uszu. Sam nie wiedział… a wolał nie poruszać tematu poranka. Brązowowłosy spojrzał na niego z ukosa. Odstawił wytarte szkło i podszedł do zdezorientowanego chłopaka. Objął go w pasie, nie dając możliwości ucieczki. Pochylił się nad nim.
- Będę o ciebie walczyć. Nie pozwolę, aby ktokolwiek zabrał mi ciebie. Ja tak łatwo nie odpuszczam. – szepnął mu do ucha. Swoim gorącym oddechem drażnił skórę na szyi czarnowłosego. Jego serce biło jak szalone. Jeszcze nigdy nie obijało się tak boleśnie o żebra.
- Ale o czym Ty…?
- Doskonale wiesz o czym mówię.
Puścił go i wyszedł z kuchni. Kaoru usiadł na zimnej podłodze, opierając łokcie o kolana. Spuścił głowę, chwytając ją dłońmi. Miejsca, w których wcześniej dotykał go Tatsuya parzyły go żywym ogniem. Czuł płomienie na twarzy.

Obudził się w szpitalu. Z ogromnym trudem uniósł powieki. Zobaczył białe ściany. Oderwał plecy od materaca, próbując usiąść. Ogromny ból przeszył go całego, paraliżując ciało. Spojrzał na swój lewy bok. Bandaże pokrywały prawie każdy milimetr kwadratowy jego skory. Czuł palącą linię biegnącą od ramienia aż do połowy uda. Bał się co usłyszy od ludzi, których przytłumione głosy dobiegały do jego uszu. Młody chłopiec podszedł do jego łóżka. W chwili gdy czarnowłosy odwrócił głowę w stronę przybysza, całe pomieszczenie wypełnił krzyk pełen radości i ulgi.
- Obudził się!!
Poczuł ból przeszywający całą jego głowę. Chwilę potem mnóstwo ludzi krzątało się wokół jego łóżka.
- A więc jak się nazywasz?
Kilka łez spłynęło po jego bladej twarzy.
- Nie wiem…
- Niedobrze. – pielęgniarka zanotowała coś i podeszła do lekarza. Czarnowłosy pacjent usłyszał kawałek rozmowy.
- Jego amnezja sięgnęła bardzo daleko. To dziecko nie ma pojęcia jak się nazywa.
- Bardzo niedobrze. – lekarz odwrócił się w jego stronę. Uśmiechnął się ciepło i spytał:
- Pamiętasz cokolwiek?
- Tylko tyle, że jechałem z rodzicami na wakacje. Było upalnie. Strasznie mi się nudziło. W pewnym momencie jakiś tir wjechał na nasz pas ruchu. Potem był już tylko ból… - kolejne potoki łez zmoczyły pościel. – Właśnie, co z mamą i tatą?! – zakrzyknął, próbując usiąść. Grymas bólu wykrzywił całą  twarz.
- Niestety…. Zginęli na miejscu.
- Nie… To nie może być prawda... – czarnowłosy zacisnął powieki. Bolesny szloch wypełnił całą salę.
Brązowowłosy chłopiec stał przy szafce nocnej i obserwował rozwój wydarzeń. W pewnym momencie, nie zważając na konsekwencje swoich czynów zdjął buty i ostrożnie wgramolił się na łóżko obok pacjenta. Delikatnie objął go i przyciągnął do siebie. Głaskał go po czarnych, lekkich loczkach i drżących plecach.
- Cii…. Masz mnie i moją babcię. Od teraz to będzie i twoja babcia. Myślę, że nie ma nic przeciwko posiadaniu jeszcze jednego wnuka. Jak wyjdziesz ze szpitala zjemy szarlotkę i pobawimy się na placu zabaw. Będzie dobrze, tylko już nie płacz…

Kaoru zerwał się z podłogi w kuchni. Nie mógł uwierzyć jakim był głupcem. Przeszukał wszystkie pomieszczenia. W żadnym nie znalazł Tatsuyi. Zdenerwowany wparował do przedpokoju. Zielonooki właśnie zakładał buty.
- Ty… - wydyszał, zaciskając dłonie w pięść. – Ty…czy to możliwe, że jesteś tym chłopcem, który był ze mną wtedy, kiedy 15 lat temu obudziłem się w szpitalu?
Chłopak uśmiechnął się tajemniczo i wyszedł, zamykając drzwi.

5 komentarzy:

  1. ;D ciekawie się robi ;3 Ale tak z ciekawości : Ile oni maja lat ?
    Bardzo mi się podoba to opowiadanie ;3 nie wiem jak to ująć..jest takie...delikatne <3 czekam na więcej bo historia mi sie podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki że nie do opowiadania ale odpowiedziałaś mi na komentarz na blogu mojej klasy i moja koleżanka sie nieco zdziwiła xD

      Usuń
  2. Uuu aż jutro poczytam Twoje opowiadanie *o*
    sądzę, że i tak masz więcej rozdziału niż ja xD cięzko mi ocenić gdyż ja pisze na kompie x_x
    Masz urodzinki jutro czy do kogoś się wybierasz? x3
    ah miło słyszeć (czytać) że nie tylko ja jestem zawalona szkołą xD
    Co do rysunku życzę powodzenia ^^ ja już w sumie rzadko rysuje, bo czasu mi brak xD
    ah~ wgl moge go dodać do linków prawda prawda? x3

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz, możesz ^^ śmiało <3
    Co do ołówków.. strzelają focha? Aż to wredoty x_x moje pouciekały xD zostały mi dwa z moich zajebiaszczych D:
    uuu 8 miesięcy :o do moich zostało tak około 3 xD
    co do rozdziału.. masz więcej ode mnie xD utknęłam i nie wiem co napisać dalej xD no i życze miłej zabawy na urodzinach! *o* przynieś mi jakieś ciasto xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubie dużo Ciast xD sernik... z galaretką, z kruszonką.. byle nie tort xD
    co do "menu".. jak klikniesz do góry nad swoim blogiem w prawym rogu "projekt" to potem otwiera Ci się no. to gdzie możesz edytować bloga xd masz z boku coś takiego jak "strony" u mnie jedna strona to jedna zakładka x3 masz tez tam jak w te strony wejdziesz "pokazuj strony jako" no i ustawiasz jako karty na górze x3 mam nadzieje ze jakos to w miarę wytłumaczyłam xD

    OdpowiedzUsuń