sobota, 27 października 2012

Rozdział 5


Rzygać mi się chce. Boże, za dużo słodyczy w przeciągu tych *liczy ile to od 15:30 do wjazdu tortu* 4 godzin .__.
" Z jakiego powodu tańczę?
Ponieważ ktoś Cię zgwałcił =)" Czyli ambitna gra w "karteczki" "pytania" czy jak to się tam nazywa....
Polega to na tym, że ustalamy na co piszemy pytanie, np. na "Dlaczego..." i potem każdy coś wymyśla. Powiedzmy, że "Dlaczego masz oczy?" Potem zagina kartkę i podaje osobie na prawo. Na kartce, którą dostaniesz piszesz odpowiedź na SWOJE pytanie. Zaginasz i znowu ustalacie na co piszemy kolejne pytanie. Zapisujesz na tej samej kartce, zaginasz i tak w kółko, dopóki nie skończy się miejsce ;3
Zabawa była przednia, dziękuje Wam ^ ^
Pati, mówiłam, że jak się spręże to rozdział będzie dzisiaj? Masz obiecanego dedyka ;3
Aiko, tak mi szkoda Hayato i Shiro T.T Ale tak pięknie to opisujesz... Nie wiem, który raz już to mówię ;D Łap, dla Ciebie też będzie dedyk.
No i oczywiście nie obędzie się bez dedyka dla Miharu. Pomogłaś mi z wyglądem, dziękuję *kłania się*
Dobra, ten wstęp jest na tyle długi i beznadziejny że możemy już przejść do rozdziału~
Boże, zgodziłam się zrobić dla kolegi Obito i Madarę. Na A3. I on to sobie oprawi i powiesi na ścianę .___.
[EDIT]
Jakby ktoś zauważył jakieś błędy to niech napiszę, wyłapałam jeden, który zrobiłam przez Jowi, jak ta mi coś zupełnie innego zaczęła pisać ;D



- Shirokawa! Shirokawa! – wściekły głos wykładowcy wyrwał go z zamyślenia. Wstał i ukłonił się nisko.
- Przepraszam.
- Co się z tobą dzieje? Od kilku dni ciągle jesteś jakiś taki nieobecny.
- Najmocniej przepraszam.
Usiadł z powrotem na miejscu. Oparł twarz na dłoni i znowu wbił spojrzenie w nieokreślony punkt na ścianie. Inni studenci byli zdziwieni. Kaoru zawsze uważał na zajęciach, robił notatki i dobrze się uczył. A ostatnio… było zupełnie inaczej. Ciągle się zamyślał. Ale nie mógł nic na to poradzić. Wspominał tamten poranek.
- „Im dłużej o tym myślę tym większy tworzę mętlik…”
Potrząsnął głową. Czarne loki uderzyły go w czoło.
Dźwięk dzwonka był jednym z najpiękniejszych, jakie mógł teraz usłyszeć. Z ulgą spakował książki. Gdy postawił pierwsze kroki poza budynek szkoły, starał się uporządkować myśli. Śnieg łagodnie opadał z nieba. Nadawał miastu delikatny, świąteczny krajobraz.
- Właśnie, niedługo Wigilia… - mruknął do siebie. W ogóle nie czuł tej magii. Kolorowe wystawy, różnorakie lampki uderzały z każdej strony, zalewając ulice blaskiem.
Czuł się okropnie. Myśli kotłowały się w jego głowie. Musiał porozmawiać z kimś, kto go wysłucha i zrozumie. Jednocześnie nie mógł pójść i bezpośrednio wyeliminować źródła swojego zamyślenia. Chociaż… Czemu nie? Nie wiedząc kiedy, doszedł pod blok przyjaciółki. Wdrapał się po schodach na 3 piętro. Wyjął z kieszeni klucze. Wybrał odpowiedni i przekręcił go w zamku. Nie starając się o dyskrecję wszedł do środka i odwiesił kurtkę. Ustawił swoje buty i przygotował sobie herbatę. Postawił kubek na stoliku. Usiadłszy na kanapie, podciągnął kolana pod brodę. Dziewczyna pisała coś na kartce. Nie była zdziwiona tak nagłym wtargnięciem Kaoru. Znali się od zawsze i często robił jej takie niespodzianki w domu. Pojawiał się znikąd. Ale równie często ona biegła do niego z jakimś problemem.
- Noriko..
- Hmm?
- Pamiętasz, jak leżałem w szpitalu 15 lat temu?
- Tia… - odpowiedziała, przesuwając długopisem po kartce. Po dłuższym milczeniu z ciężkim westchnieniem obróciła się na fotelu. Z zszokowaną miną wstała i wyszła do kuchni. Wróciła z talerzem ciastek.
- Do czego zmierzasz? Coś cię musi na serio gryźć, skoro nawet nic słodkiego nie wziąłeś…
Prychnął śmiechem. Ciężko było mu się odzywać. Pokonując ogromną gulę w gardle spytał:
- A pamiętasz tamtego chłopca, który bawił się z nami po moim wypadku?
Brązowowłosa podeszła do półki ze zdjęciami. Wzięła jedno i usiadła obok Kaoru.
- Dalej mam przed oczami jego babcię pochylającą się nad blachą ze świeżo upieczoną szarlotką… - uśmiechnęła się smutno. Czarnowłosy przyjrzał się fotografii. Każde z nich patrzyło się w inną stronę. On w lewo, Noriko centralnie w aparat a ten chłopiec gdzieś w górę. Zatrzymał się na nim. Uważnie przestudiował rysy jego twarzy.
- Nie pamiętam, jak się nazywał… To śmieszne, prawda? Ale ta specyficzna twarz wydaje mi się tak znajoma, jakby on wcale nie zniknął tak nagle.
- Chyba spotkałem go ostatnio…
- Co?! – Noriko zerwała się błyskawicznie, stojąc teraz przed Kaoru i wbijając w niego bystre spojrzenie miodowych oczu.
- A najgorszy jest fakt, że jak go spytałem to uśmiechnął się i odszedł. Nie wiem co mam robić…. – szepnął zduszonym głosem. Noriko odstawiła ramkę na stolik i przytuliła przyjaciela.
Kolejnego dnia jeden z wykładowców się rozchorował się. Kaoru nie miał ostatnich zajęć. Zmęczony ruszył do domu. Nie szedł nawet minutę gdy usłyszał dzwonek telefonu.
- Halo?
- Gdzie jesteś?! – usłyszał zdyszany głos w słuchawce
- Przy mojej uczelni. Co się stało?
- Muszę przekazać bardzo ważne papiery Tatsuyi a nie dam rady zerwać się z ćwiczeń! – wydarła się Noriko. Poza jej głosem słyszał w tle gwar rozmów. Naprawdę nie była w stanie się zerwać.  Chłopak zawahał się chwilę.
- No dobra. Będę u ciebie jak najszybciej.
Po 10 minutach przejął teczkę wraz z adresem od Noriko. Opadł zdyszany na siedzenie w metrze.
- Po co ja w ogóle to robię? – spytał sam siebie.
„ Bo jest to dla ciebie ktoś ważny.” – podszepnął mu głos gdzieś z tyłu głowy. Przez całą drogę myślał jak to spotkanie będzie wyglądać. Układał mnóstwo scenariuszy w głowie. Stojąc przy drzwiach wejściowych napisał wiadomość do Tatsuyi. Gdy zobaczył znajomą posturę wszystkie jego myśli wyparowały. Brązowowłosy przejął od niego dokumenty i szybko podbiegł do jakiegoś profesora. Powiedział kilka słów i uśmiechnął się życzliwie. Wykładowca wziął teczkę i wyszedł z uczelni.
- Dziękuję ci bardzo! Gdyby nie ty mógłbym pożegnać się z zaliczeniem…
- Daj spokój, nic takiego nie zrobiłem… - zakłopotany podrapał się po głowie. – To ja już będę szedł… -
rzucił cicho i otworzył drzwi. Poczuł silną rękę na ramieniu.
- O nie! Będzie mi głupio jeżeli ci się jakoś nie odpłacę. Zapraszam do siebie! – zakrzyknął wesoło. Ubrawszy kurtkę, począł ciągnąć Kaoru za sobą.
- Umiem chodzić. – powiedział, udając oburzenie. Wybuchli głośnym śmiechem. Spacerując ulicami Tatsuya lekko chwycił zimną dłoń czarnowłosego. Uśmiechnął się szeroko gdy ten spojrzał na niego z ukosa.
- „Niedobrze, ciężko mi odwrócić od niego wzrok…” – pomyślał Kaoru, oblewając się rumieńcem. 15 minut spokojnego spaceru później stali pod blokiem. Szli ciemniejszymi, mniej uczęszczanymi drogami, więc nie zabrał dłoni. Od tej Tatsuyi biło takie przyjemne ciepło…
Weszli do mieszkania zielonookiego. Zmierzając  w kierunku kuchni czarnowłosy zauważył kolorowe plamki światła na ścianie. Zaciekawiony spojrzał w lewo. Blask odbijał się od sznurków wielobarwnych koralików sięgających od góry futryny aż do podłogi. Chłopak nieświadomie podszedł do nich.
- Coś się stało, Kaoru? – przytłumiony głos dotarł do niego po dłuższej chwili. Zielonooki stanął obok gościa, obserwując jego twarz. Z zafascynowaniem patrzył na dekoracje. Oczy mu lśniły.
- Znajome…
- To pamiątka po babci. – szepnął cicho.
Zapadła chwila milczenia.
- Ej, Tatusya… Odpowiesz mi? – zapytał cichym, zachrypniętym głosem.
- Na co?
- Na tamto pytanie.
Dźwięk dzwoniącego czajnika rozbrzmiał w uszach obydwu, wyrywając ich z zadumy. Poszli do kuchni. Z przygotowanymi napojami usiedli w salonie.
- Nie wiem dlaczego tak ważnej rzeczy nie zapamiętałeś… - zaczął, patrząc smutno na czarnowłosego.
- Opowiesz mi o tym? – szepnął zduszonym głosem. Opuścił głowę.
- Skoro prosisz… - odparł, pogrążony w swego rodzaju transie. Zmienionym głosem zaczął opowiadać.

- Babciu, jesteśmy! - zakrzyknął czarnowłosy z uśmiechem wbiegając do małego mieszkania.
Starsza pani uśmiechnęła się ciepło, unosząc głowę znad blachy. Zaciekawiona trójka małych dzieci głośno wciągnęła powietrze. Do ich nozdrzy dotarł słodki zapach.
- Szarlotka! - krzyknęli równo
- Umyjcie ręce, zaraz wam nałożę.
Po deserze zmęczone całodziennym bieganiem dzieci usiadły przed telewizorem. Skinieniem głowy siwiejąca kobieta zawołała ośmioletniego chłopca.
- Co się stało?
- Kaoru, jak tam twoja pamięć?
- Ja...Nie pamiętam nic od urodzin aż do wypadku... I chyba już tych wspomnienie nie odzyskam... - powiedział smutno chłopiec.
- Stworzymy mnóstwo nowych, prawda?
W progu kuchni stał brązowowłosy. To on wypowiedział te ostatnie słowa, jakie zawisły na chwilę w pomieszczeniu.
- Tatsuya ma rację. Jesteśmy przy tobie, pamiętaj...
Z ciemnoszarego nieba posypały się grube krople. Chwilę później ubranie dwóch chłopców były całkowicie mokre. Deszcz mieszał się z niewstrzymywanymi już łzami. Nie wiedzieli, jak długo tak stali, nad świeżo zakopanym dołem i wspominali wszystkie chwile spędzone ze staruszką.

- Kolejnego dnia… Zniknąłem. Ale zostawiłem Ci wiadomość. – bronił się Tasuya.
- No i co z tego? Jak myślisz, co wtedy czułem? Może chociaż dziś powiesz mi dlaczego?
Kaoru nie poznawał własnego głosu. Ledwo panował nad łzami.  Wspomnienia sprzed śmierci babci powoli do niego wracały. I bolały. Mimo, że były radosne. Zaczął wszystko rozumieć… Jednak wraz nie mógł pojąć, dlaczego Tatsuya wtedy zniknął. Czekał więc na jego odpowiedź.
- Zabrała mnie rodzina z innej części kraju. Miałem wtedy 10 lat i żadnej możliwości buntu czy ucieczki… Ale wróciłem tutaj, ponieważ…
- Przestań. Zbyt dużo jak na jeden dzień… - nie udało się. Głos załamał się, odmówił posłuszeństwa. Zaszklone, chabrowe oczy wpatrywały się gdzieś w stół. Tatsuya usiadł tuż obok, chwytając Kaoru za podbródek. Sprawnie ustawił jego twarz tak, że widział ją całą. Łzy płynęły po zimnych policzkach czarnowłosego. Zielonooki starł je dłonią i oparł swoje czoło o jego.
- Wiesz dlaczego wróciłem?
- Skąd niby? – chciał zadrwić z brązowowłosego, jednak ton jego głosu daleko odbiegał od tego, który zamierzał uzyskać.
- Chciałem cię odnaleźć. – powiedział cicho i niepewnie musnął usta Kaoru. Z początku całował go delikatnie, jednak gdy poczuł, że chłopak coraz bardziej się angażuje, ich pieszczoty stawały się coraz bardziej namiętne. Nie przerywając zaczął rozpinać koszulę czarnowłosego. Zjechał niżej, całował jego obojczyki. Z ust Kaoru wydobył się cichy, bliżej nieokreślony dźwięk. Tatsuta poszedł dalej, zatrzymując się na klatce piersiowej. Przygryzł jednego z sutków chłopaka, wywołując coraz to głośniejsze jęki. Poczuł, że chłopak całkowicie się poddał i rozluźnił. Przesuwał rękami po całym jego torsie. Poczuł, że fragment skóry pod pachą czarnowłosego jest zupełnie inny w dotyku. Przejechał palcem po wąskiej bliźnie. Widoczna była do biodra, lecz miał stu procentową pewność, że ciągnie się jeszcze dalej.
- Jesteś słodki… - szepnął całując go po boku. Nagle czarnowłosy odsunął się od niego.
- Nie… Nie możemy…
- Dlaczego nie? – powiedział, uśmiechając się podstępnie.
- Bo… Bo… - chłopak zaczął się jąkać. Tatsuya zaśmiał się cicho. W odpowiedzi poczuł lekkie uderzenie w głowę.
- I z czego się śmiejesz?
- Jesteś słodki jak się denerwujesz.
- Nie jes… - ciepłe wargi nie pozwoliły mu dokończyć. Zielonooki wziął go na ręce i wyniósł do sypialni.

6 komentarzy:

  1. Aww robi sie goraco<3Nie dam rade zerwac sie z cwiczen- rady. I z czego sie rechoczesz tak dziwnie brzmi. Wiecej nie znalazłam :) czekam na wiecej :D

    P.s tez lubie ta gre w karteczki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo ;3
      Te wariatki nie dały mi się skupić jak przepisywałam rozdział na blogera ;D

      Usuń
  2. Ah dedyk dedyk! *o* dziękować bardzo ^^ i wgl nie ma za co... Dobrze, że świetnie się bawiłaś!!!!
    ciasto, ciasto.. zwędziłaś coś dla mnie prawda? D: kurierem! xD albo wepchnij w monitor na pewno dojdzie do mnie ^^ xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Doszło, doszło! Dziękuje! Nażarłam się słodyczy na tydzień xD! (mam dużo zapotrzebowanie i na więcej by nie starczyło xD a sądze tydzień to i tak dużo xD)
    Odrazu powiadamiam, że na moim blogu pojawiło się coś takiego jak one-shot AoKise.. i wgl nie wiem xD ale.. napisałam coś takiego x_x

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeja... ^^ Jeja, jeja *o*
    to aż zajrzę tu ^^ chociaż i tak zaglądam co jakiś czas x_x
    Wstaw wstaw :o
    Tak to był sen xD jestem pieprzonym ludziasem i wcisnęłam Kisiowi taki otóż sen x_x Cieszę się, że się podoba. (to "się" kaleczy mi oczy xD) Nie chciałam robić zajebiście szczęśliwego zakończenia więc wyszedł z tego sen x_x Ty głodna? ja sie obiadu chyba nie doczekam D: a jest 18 xD i właśnie ogrzewam łapki nad kubkiem herbaty xD (tak, pisze jednocześnie, jestem jednorożcem i umiem takie rzeczy xDD)

    OdpowiedzUsuń
  5. DOBRA KURWA, JESTEM. D: wybacz mi że tyle mi to psia moja pierdolona mać zajęło ._.'' wstyd mi kuźwa.
    więc przeczytałam wszystko co tutaj masz i powiem jedno : Tatsuya skradł moje serce *///////////* doszłam, rozjebałam sie, powstało ze mnie masło i sobie teraz popierdalam nurtem rozkoszy~ też chce takiego ;_; ukradnę, kurwa. i schowam do szafy *///////////* omnomnom~
    w ogóle jaraja mnie blizny. takie na biodrach i twarzy są najzajebistsze dlatego ukecza też darzę sympatią @_@'' jebaniec ma szczęście że ma seme w postaci Tatsuyi. ruchałabym.
    tak btw Kaoru to taka słitasna ciota <3
    ... @!@$$^%^&*(*&^&%$%#@$%^&*(*&^%$#@$%^& NO JA SIE TUTAJ NAPALAM, WGRYZAM W BIURKO, ZAŚLINIŁAM POL POKOJU A TY MI KONCZYSZ ROZDZIAL W TAKIM MOMENCIE? @_@'''''''''''''''''''''' NO CHYBA KURWA NIE, JA CHCE SEKS! D: SEKS, SEKS, SEKS , SEKS, YAOI DZIWKI! *porusza tłumy fanów* my chcemy yaoica : D!
    bardzo lekki przyjemny styl masz bejbe, wciągłam wszystko chyba w godzinkę *q*
    pisz mi więcej @_______________________________@
    musisz mi wybaczyć ale za shoujo ai się nie wezmę - nie przepadam za yuri D: zraziłam się do tego gatunku i jak na razie nic nie wskazuje na to żebym znów zaczęła czytać takie ficki. ah ah tak to jest jak nieodpowiednie osoby biorą się za yuri ;_;
    już cię elegancko wpierdalam do linków *o*
    z yaoi milordzie ♥~

    OdpowiedzUsuń