wtorek, 9 października 2012

Przywitanie + prolog.

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie ^^ Jestem KaoruKasuga i tak sobie bazgrzę jakieś opowiadania od dobrych 3 lat (pomine, że miałam 1,5 roku przerwy...)
To jest pierwszy raz kiedy piszę shonen ai więc nie spodziewajcie się rewelacji jakiejś. 
Jeżeli macie jakieś uwagi, śmiało piszcie. Ja się o to nie obrażę, wręcz przeciwnie - dalej rozwijam swój styl pisania i poprawa nawet najdrobniejszego błędu będzie mile widziana.
No dobra, koniec zamulania, czas na prolog ;3



Młody chłopak siedział w kawiarni. Chabrowe oczy wpatrywały się w ekran laptopa. Palce przesuwały się po klawiszach, dopisując nowe słowa. Gdy postawił ostatnią kropkę zmęczony odchylił głowę do tyłu. Przeczesał dłonią czarne, lekko kręcone włosy. Przymknął powieki i westchnął ciężko.
- Kaoru! – chłopak usłyszał wesoły głos. Leniwie spojrzał na drobną, brązowowłosą dziewczynę. Zmierzała w jego stronę z szerokim uśmiechem na zaróżowionej od zimna twarzy.
- Strasznie krzyczysz, Norkio. – mruknął bardziej do siebie niż do towarzyszki. Jednym ruchem zamknął laptopa i schował go do torby. Pociągnął łyka gorącej czekolady, która niestety zdążyła już prawie wystygnąć. Obserwował jak szatynka rozsiada się naprzeciw niego.
- Co u Ciebie słychać? – spytała, opierając twarz na dłoniach i pochylając się lekko do przodu.
- Praca, praca… Nic innego tylko pracuję.
- Właśnie widzę. Masz straszne wory pod oczami.
Machnął ręką, żeby dziewczyna się uciszyła. Poczuł narastający ból głowy.
- Uważaj, żeby się nie przepracować. – powiedziała troskliwie po chwili milczenia.
- Spokojnie. A jak na wycieczce?
- Było cudownie! Kilka lat na nią zbierałam. Ten kolor wody… Piękny. Nie uwierzysz, co tam się stało. – urwała, spoglądając uważnie na chłopaka. W oczach błyszczało podekscytowanie. Widząc, że dziewczyna ledwo się powstrzymuje, czekając na sygnał, rzucił od niechcenia:
- No nie uwierzę. Mów.
- Yano… Oświadczył mi się!
Kaoru ledwo odstawił kubek na stół. Zszokowany wbił wzrok w twarz towarzyszki.
- Woah, zaskoczyłaś mnie.
Przeniósł wzrok na palce brązowowłosej. Pierścionek błysnął w świetle lampy. Jakby czytając mu w myślach, położyła dłoń naprzeciwko czarnowłosego.
- Gratulacje. Piękny pierścionek. Yano musiał go długo wybierać.
Potargał Noriko i westchnął zmęczony. Znał to uczucie, które go właśnie ogarnęło.
- „Cholera, choroba przyszła.” – zaklął w myślach. Dopił czekoladę. – Wybacz mi, ale ja już pójdę. Padam na twarz.
- Widzę właśnie. Szkoda, zaprosiłam tu kilka osób.
- Też żałuję. – rzekł. – "Taa, już ja znam twoje "towarzystwo"." – dodał w myślach. Założył płaszcz, wziął torbę i wyszedł. Śnieg skrzypnął pod butami. Przyjął chłodne powietrze z ulgą. Ostudziło trochę jego rozgrzane policzki. Usłyszał roześmiane głosy. Obrócił głowę. Grupka młodych dorosłych zmierzała właśnie w kierunku wejścia do kawiarni. Jedna postać zwróciła jego uwagę. Chłopak szedł w samym środku, kręcąc głową na prawo i lewo. Odpowiadał na pytania grupki, uśmiechając się przyjaźnie. Był wysoki, nawet trochę wyższy od niego. Ciemne włosy lekko przyprószone śniegiem błyszczały w świetle latarni. Zielone oczy pałały podekscytowaniem i rozbawieniem. Niewątpliwie był duszą towarzystwa. Nieznajomy spojrzał na Kaoru z wyraźnym zainteresowaniem. Uśmiechnął się. Było w tym coś tajemniczego, nieznanego i zarazem strasznie pociągającego. Niebieskooki zganił się w myślach. Odwrócił się i odszedł w swoją stronę.

Siedziała, czekając na grupkę. Przed oczami wciąż miała zmęczoną twarz czarnowłosego. Pod koniec ich spotkania zaczął robić się niebezpiecznie czerwony.
- Czyżby zachorował? – mruknęła cicho. Poczuła dłonie na twarzy. Zakrywały jej oczy. Koło ucha usłyszała nienaturalnie niski głos:
- Zgadnij, kim jestem.
- Nie wygłupiaj się, Tatsuya. – rzekła, dusząc śmiech.
- Jak ci się udało stwierdzić, że to ja? – odrzekł z udawanym oburzeniem. Opadł obok dziewczyny. Cała grupa zamówiła coś ciepłego do picia. Uważnie przyjrzał się twarzy Noriko. Szybko przysunął się  do niej i powiedział.
- No dobra, nie duś tego w sobie. Czuję sensacyjną wiadomość.
Dziewczyna nic nie mówiąc pokazała towarzystwu dłoń. Na palcu serdecznym dostrzegli pierścionek. Delikatnie skrzył się w świetle.
- Woah…
- Śliczny…
- Ale bajer! Z jakiej to okazji?
- No mów, bo zaraz wybuchniesz z radości.
- Otóż… Yano mi się oświadczył!
- Gratulację! – zakrzyknęli wspólnie.

Kaoru wszedł do swojego mieszkania. Zdjął płaszcz, buty i skierował kroki do łazienki. Wziął szybki prysznic i w samym ręczniku wyszedł. Kropelki wody, które pozostały na jego ciele teraz powodowały uczucie chłodu. Trzęsąc się z zimna wyjął piżamę spod poduszki.
- Przeklęta zima… - mruknął, szybko się ubierając. Zrobił sobie herbatę. Z parującym kubikiem ponownie wkroczył do sypialni.
- No to się porobiło…  - powiedział do siebie. Ułożył się na łóżku. Poczuł ciepło na udach. Spojrzał w tamtą stronę. Szary kocur usadowił się na nim wygodnie. Odstawił naczynie na szafkę nocą i zaczął głaskać zwierzę. Przypomniał sobie tamtego chłopaka. Sposób w jaki się uśmiechał. Jego piękne, lśniące włosy, błyski rozbawienia w oczach…
- Nie, stop! Przecież jestem normalny! – krzyknął do siebie – Dlaczego o nim tak myślę?! Przecież nie interesują mnie mężczyźni… - dodał już ciszej. Przykrył się po uszy, zwalając kota na podłogę. Zwierzę prychnęło niezadowolone i zwinęło się w kłębek na puchatym dywanie. Spojrzał za okno. Księżyc w pełnej okazałości leniwie przesuwał się po bezchmurnym niebie. Jego stosunkowo niewielkie towarzyszki świeciły słabiej, lecz zauważalnie. Przekręcił się na drugi bok. Czuł, że to będzie ciężka noc…

Wyszli z kawiarni równo z jej zamknięciem. Idąc chodnikiem lekko przysypanym warstwą świeżego śniegu śmiali się głośno. Mimo później pory ulice dalej były pełne ludzi.
- Szkoda, że nie było Kaoru. Wyraźnie po nim było widać, że się przepracowuje. Wydawał mi się nawet trochę chory… - powiedziała cicho brązowowłosa.
- Kogo? – spytał zaciekawiony szatyn.
- Kaoru to mój przyjaciel od dzieciństwa. Nasze matki są przyjaciółkami. Wyszedł dosłownie chwile przed wami.
- "Więc to on…"

Zielonooki opadł na kanapę w swoim mieszkaniu. Rozłożył się na całej jej długości, głowę opierając o poduszkę. Nie mógł nie zauważyć tego mężczyzny. Wysoki lecz jednak troszkę niższy od niego. Nie wydawał się być gruby mimo ubrania zimowego, które potrafi dodać kilkanaście centymetrów w obwodzie. Męską twarz otaczały czarne, lekko kręcone włosy. Pod intensywnie chabrowymi oczami nawet z odległości można było dostrzec worki. Ewidentnie mało spał.
- Kaoru, tak? – mruknął cicho. Uśmiechnął się przebiegle. Wstał i skierował kroki do łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz