Co do rozdziału - mam pomysł, tylko kurna trza to napisać...
Zapomniałam powiedzieć przy 12 rozdziale x_x Ale na początku lutego powstał blog pisany przeze mnie, Aiko i Tanako. Nie wiem czy ktokolwiek zauważył nową zakładkę. W każdym razie - zapraszam~ Dla tych którzy siedzą na telefonach podaję link.
Okej, do rzeczy. Krwawa jednopartówka bez większej fabuły, w ogóle to jakieś nielogiczne jest. Ale jest krew. I shounen ai.
Wiem, błędów jest pewnie od cholery x_x ale ja już nie mam cierpliwości tego sprawdzać xD
Więzień snów
Prolog
Korytarz zamku pogrążony był w mroku. Wysoki chłopak leżał na
zimnej, marmurowej podłodze. Uniósł powieki, ukazując niesamowite tęczówki.
Jego oczy wyglądały jak dwie błyszczące, intensywnie żółte tarcze. Zaspany
wstał i rozejrzał się wokół siebie. Niepewnie przeszedł kilka kroków. Jego
stopy napotkały gruby, czerwony dywan. Ściana po lewej stronie pełna była
wysokich okien zakończonych ostrymi łukami. Światło księżyca w pełni, wpadające
przez szyby odbijało się w lustrach naprzeciwko. Przystanął przy jednym z nich,
patrząc na swoje odbicie. Jego czarne włosy zlewały się z mrokiem i równie
ciemnym ubraniem. Czerwone pasemka kontrastowały z bladą skórą. Twarz o
zdecydowanych, pociągających rysach. Większość klasy mówiła, że jest
przystojny. On sam w to nie wierzył. Umięśniony tors ukryty pod czarnym, luźnym
T-shirtem z krótkim rękawem. Długie nogi w dopasowanych, podkreślającym je
spodniach. Przyglądał się swoim oczom gdy nagle obraz w lustrze zaczął się
urywać, jak w telewizorze gdy ucieka sygnał z anteny. Na chwilę zniknął a potem
pojawiła się tam inna postać. Wyglądała prawie tak samo jak on. Chłopaka w
lustrze różnił kolor oczu oraz pasemek. Z tafli szkła spoglądały na niego
krwistoczerwone, równie intensywne tęczówki a żółte kosmyki włosów wtapiały się
między te czarne. Uśmiechał się szeroko i… trochę przerażająco.
- Zdecydowałeś się do
mnie przyjść… - usłyszał głos. Spojrzał na swoje zmienione odbicie.
Poruszało ustami w rytm słów.
Epizod 1
Odruchowo robię kilka kroków w tył.
- Boisz się? Boisz się
samego siebie? – kpi. Przymrużam żółte oczy i patrzę na swoje odbicie.
Wracam na poprzednie miejsce.
- Nie jesteś mną. – odpowiadam pewnie. Przenoszę ciężar ciała
na lewą nogę i opieram dłoń na biodrze.
- Jesteś pewien?
Przypomnij sobie co było 3 lata temu.
Prycham cicho i robię kilka kroków w bok. To wszystko
przestaje mnie śmieszyć. W dodatku zakopuje się we wspomnienia. Sprawiają, że
zaczynam wariować. Przyspieszam, po chwili biegnę. Odgłos kroków zagłusza gruby
dywan. Moje drugie ja biegnie po lustrach, śmiejąc się szyderczo. Wyczuwa mój
rosnący strach. Potykam się.
- Widzę że czytasz mi w
myślach i już zacząłeś się bawić. Skoro chcesz. Ty uciekasz, ja poluję!
Niedaleko przede mną korytarz się rozdziela. Mam dwie opcje –
lewo albo prawo. Skoro ten facet znajduje się po prawej stronie… Skręcam w
lewo, nie zmniejszając tempa. Po dłuższej chwili biegu przystaje. Dysząc ciężko
opieram się o ścianę. Tutaj nie było luster a normalne szyby w oknach zamieniły
się na witraże. Plamy światła w różnych kolorach tańczą swobodnie na dywanie.
Ten stwór nie może się tutaj pokazać, potrafi się przemieszczać tylko po tych
cholernych lustrach. Nie widzę końca korytarza. Nagle słyszę głos.
Nie pamiętam
jak
Nie pamiętam czemu
Leżę tu tej nocy
Nie pamiętam czemu
Leżę tu tej nocy
Piosenka.
Ale skąd? Nadstawiam uszu, uważnie rozglądając się na prawo i lewo. Prawo. W
głębi tego korytarza. Patrzę na kolorowe witraże po czym ostrożnie stawiam
kroki.
Popełniłem
błędy
Nie mam gdzie uciec
Noc trwa
Nie mam gdzie uciec
Noc trwa
Słodki,
anielski głos. Piękny. I jakby znajomy.
Rany zdają
się nie goić
Ból jest zbyt prawdziwy
Ból jest zbyt prawdziwy
Podążam
dalej w głąb korytarza. Ten głos mnie uspokaja. Wzywa do siebie. Nie zwracam
uwagi na narastający ból naciągniętej lewej łydki.
Przenieś
mnie w niebiańskie ramiona
Oświetl drogę i pozwól iść
Oświetl drogę i pozwól iść
Nie wiem
dlaczego chcę odnaleźć źródła tego głosu. Światło księżyca odbija się w jednym
jedynym lustrze. Znowu on. Znowu go widzę. Ten szyderczy uśmiech.
- I co, nie udało Ci się uciec, prawda?
Zagryzam
wargę i patrzę na niego. Jest tylko moim odbiciem, drugą częścią mnie. Nie może
wyjść poza taflę szkła. Chwila… zaczynam wierzyć że on jest mną. Kręcę głową,
nie zrywając kontaktu wzrokowego.
- Jesteś strasznie pewny siebie. –
zauważa, bawiąc się łańcuchem przymocowanym do dwóch sąsiadujących szlufek
spodni.
- A co mi
możesz zrobić? – odpowiadam kpiąco, wkładając dłoń do lewej kieszeni. Łańcuch wydał
z siebie cichy dźwięk obijającej się o siebie stali.
- Wszystko. – uśmiecha się jeszcze
szerzej. W jego intensywnie czerwonych oczach zauważam niebezpieczny błysk.
Nagle znika. Tak po prostu. Wzruszam ramionami.
I znajdę
wewnątrz wroga
bo czuję jak pełza pod moją skórą
bo czuję jak pełza pod moją skórą
Piosenka nie
ucichła. Coś porusza się za moimi plecami. Odwracam się szybko i rozglądam
czujnie. Dwie czerwone tarcze patrzą na mnie. Błysnęły białe zęby. Robię krok w
tył, przerażony. Przecież on siedział w lustrze! Nie wychodził z niego!
Podświadomie chcę odsunąć od niego jak najdalej. Kręci głową rozbawiony.
- Nie uciekniesz mi. I dobrze o tym wiesz.
– mówi głębokim głosem. Odwracam się i
zaczynam uciekać. Biegnę najszybciej jak pozwala mi na to nadwyrężona lewa noga.
Nie oglądam się za siebie, patrzę tylko w przód. Żółte końcówki mignęły mi
przed oczami. Hamuję gwałtownie. Słyszę szyderczy śmiech. Moje alter ego
pojawia się tuż przede mną. Chcę wrócić tam, skąd chwilę temu uciekałem. Jednak
on łapie mnie za nadgarstek. Szarpię się mocno. W końcu drugie ja nie
wytrzymuje. Mimo grubego dywanu czuję uderzenie plecami o zimną podłogę.
Zakryj me
oczy
Zakryj me uszy
Powiedz mi, że te słowa są kłamstwem
Zakryj me uszy
Powiedz mi, że te słowa są kłamstwem
Głos znika.
Moja podpora znika. Coś co aż do tej pory utrzymywało moją świadomość i budziło
nadzieję… znika. Chłopak rozsiada się wygodnie na moich biodrach. Pochodnie na
ścianach rozpalają się ciepłym płomieniem. W normalnych warunkach stałbym teraz
w nie wpatrzony. Nie widziałem ich wcześniej. Przez zmianę oświetlenia widzę na
ścianach krwawe napisy. Tak podobne… Kręcę głową, zagryzając wargę mocniej. Chcę
odrzucić wspomnienia. Czuję metaliczny smak krwi. Pochyla się nade mną i z
zafascynowaniem ogląda ciepłą stróżkę wypływającą z kącika moich ust. Odprowadza
ją wzrokiem. Kiedy czuje ją blisko linii włosów chłopak sprawnie sunie ostrzem
po moim T-shircie. Chwila, ostrzem? Podnoszę głowę z podłogi i patrzę jak
światło księżyca odbija się w nożu. Chyba ze srebra. Na rękojeści widzę
misternie wykonane zdobienia. Trochę roboty z tym było, brawo dla tej osoby. Ale
chwila, dlaczego się gapie jak on rozwala jedną z moich ulubionych koszulek?
Stanowczo chwytam go za nadgarstek. Patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili jednak
ukazuje zęby w przerażającym uśmiechu. Dopiero teraz widzę ten wyraz twarzy z
bliska. Zauważam, że to nie są zęby. To kły.
- Stawiamy się, co? To dobrze, robiło się już
nudno. – mówi głosem psychopaty. Wiercę się pod nim jakbym chciał zrobić
dziurę w podłodze. Może i bym chciał. Stworzyłbym wtedy jakąś drogę ucieczki…
Ale już, koniec gdybania. Uwalniam jedną nogę i kopie go w biodro. Wydaje z
siebie zaskoczony okrzyk. Korzystam z chwili jego dezorientacji i oswobadzam
się całkowicie.
Jeśli
przeżyje to zobaczymy się jutro
Tak, zobaczymy się jutro...
Tak, zobaczymy się jutro...
Piosenka.
Znowu.
- Zobaczymy się jutro powiadasz? – mruczę do siebie i biegnę
w kierunku z którego dochodzi ten głos. Moja ucieczka nie jest długa. Czuję
mocny chwyt na kostce. Przewracam się na brzuch. Łańcuch przyczepiony do spodni
boleśnie wbija mi się w udo. Syczę wściekły i zanim przygniecie mnie ciało
napastnika przewracam się na plecy. Chyba jest zdenerwowany.
- Zapomniałem że czasem
masz taki temperament… Nie lubię jak jest nudno ale aż tak się nie będziemy
bawić. – mruczy demonicznym głosem do mojego ucha. Nie wiem co zrobi. Nie
przewidzę jego poczynań. Czuję ogromny, przeszywający ból. Powstrzymuje się od
krzyku. Co on…? Wbił mi nóż w lewy bok. Boli. Krew płynie swobodnie, plamiąc
moją koszulkę, nóż, jego kolano i dywan. Jej zapach unosi się w powietrzu.
- Ma ciekawy zapach.
– szepcze zafascynowany. Jego oczy są szeroko otwarte. Przerażająco szeroko.
- Co? – pytam jak debil.
- Twoja krew.
Buntowniczy ale z nutką strachu oraz przerażenia… Boisz się samego siebie?
– pyta. Nie odpowiadam. Zagryzam wargę, nie chcąc wydać z siebie żadnego
dźwięku kiedy jednym, szybkim ruchem wyciąga ostrze z rany. Posoka bryznęła, plamiąc
ścianę i kawałek podłogi. Brudnym narzędziem rozcina materiał, ukazując mój
umięśniony tors. Nie mam siły ani odwagi się poruszyć, szarpnąć. I nie słyszę
piosenki.
Nie będę cierpieć, nie będę załamany
Nie będę zmęczony ani wycieńczony
Nie będę zmęczony ani wycieńczony
Jak na zawołanie. Kręcę głową do swoich myśli. Jak mogłem
zwątpić w ten głos? Chłopak przygląda się jak pod wpływem ostrza miejsce
nacięcia wypełnia się czerwoną cieczą by po chwili je opuścić. Tworzy kolejne,
napawając się tym widokiem. Chwila takiej „zabawy” i cała moja klatka piersiowa
jest w zakrwawionych liniach.
- Nie reagujesz? Hmmm…
To co powiesz na to? – mówi z szerokim uśmiechem szaleńca. Wbija mi jeden
ze swoich nadludzko długich i nadludzko twardych pazurów. Przebija się przez
mięśnie. Nie jestem w stanie nie zareagować. Zduszony krzyk wyrywa się z mojego
gardła. Nie chcę dawać mu tej pieprzonej satysfakcji. Kolejnym razem dam radę,
wmawiam sobie. Dziwi mnie fakt, że jego pazur siedzi dalej w moim brzuchu. Nagle
porusza nim gwałtownie. Zaczyna ryć jakiś napis. Nie chcę krzyczeć ale ból jest
za silny. Pokonuje mnie. Nie hamuję już wrzasków. Okrzyki cierpienia wypełniają
cały korytarz.
- P.A.S.T. Całkiem
ładnie wyszło jak na takie warunki. – mówi, przechylając głowę w prawo.
Ogląda swoje dzieło, jakby chciał zapamiętać je do końca życia. Czuję łzy
przerażenia na skroniach. Oi, oi, oi, to nie czas na to! Debilu ogarnij się!
Mrugam kilka razy po czym patrzę na niego odważnie.
- W Twoich intensywnie
żółtych oczach nie widzę strachu. – zaczyna teatralnym tonem, niczym
bohater tragedii szekspirowskiej. – Ale...
– urywa na chwilę, podtrzymując mnie w totalnej niepewności. – Czy tak jest naprawdę? – kończy z twarzą
niebezpiecznie blisko mojej. Chcę się odsunąć, ale przypominam sobie że leżę na
grubym dywanie. Czuję chłód marmurowej podłogi. Chłopak przesuwa palcem po moim
zimnym przedramieniu. Całe moje ciało przeszywa dreszcz przerażenia. Moje
powieki powoli opadają. Chyba dużo krwi się ze mnie wylało. Wzdycham ciężko.
Moje alter ego patrzy się na mnie zdziwione. Nie wie o co mi chodzi. Ja sam nie
mam pojęcia. Kiedy niespodziewanie czuję ostrze w ramieniu z moich ust ucieka
głośny krzyk.
Tej nocy nie
spełni się ani jedno me życzenie.
Pianino, jakie towarzyszyło piosence ucichło. Zduszam w sobie
krzyk. Koniec tego dobrego. Znajduje w sobie resztkę sił. Szarpię się mocno.
Zaskoczony chłopak zsuwa się trochę ze mnie, dając mi możliwość ucieczki.
Zrywam się najszybciej jak mogę i ignorując zawroty głowy biegnę przed siebie.
Nie pokonam dużej odległości. Wcześniej zbyt wiele mojej krwi znaczyło trasę po
ciele aby skończyć jako plama na dywanie. Upadam na kolana, dysząc ciężko. Mrok
powiększa się, pochłania mnie całego. Zamykam oczy i odpływam.
Epizod 2
Gdy
obudziłem się rano, skutki treningu dawały się mocno we znaki. Nie stanąłem
jeszcze na nogi a już wiedziałem, że będzie ciężko. Westchnąłem głośno i
przeczesałem włosy. Złapałem jedno pasmo i owijając je sobie wokół palca
patrzyłem na czerwone końcówki. Tak podobny kolor jak…
- Co za
dziwny sen… - mruknąłem do siebie i wstałem z łóżka. W samych bokserkach
przeszedłem do łazienki. Ziewnąłem przeciągle drapiąc się po karku. Wszedłem
pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie spływała po mojej szyi i ramionach. Nagle
coś w okolicy brzucha potwornie zapiekło. Syknąłem głośno i spojrzałem w tamtą
stronę. Napis. Wyryty napis. Odczytałem słowo „P.A.S.T”
„- P.A.S.T. Całkiem ładnie wyszło jak na takie
warunki.” – słyszę ten zafascynowany głos psychopaty w swojej głowie. Z niedowierzenia opieram się o ścianę. Co
to ma być? Przecież to był tylko sen. A jeżeli nie to powinienem zwijać się z
bólu i nie być w stanie chodzić! Co tu jest grane? Zakręciłem wodę i niepewnie
stanąłem przed lustrem. Przesunąłem palcem po lewym boku gdzie moje drugie ja
wbiło mi nóż. Zamiast głębokiej rany była niewielka czerwona rysa, jakbym się
czymś zadrapał. Nad łokciem to samo. Żadnych śladów po tym jak z uśmiechem
szaleńca tworzył płytkie linie na mojej klatce piersiowej. Oparłem dłonie o
krawędzie zlewu i zawiesiłem głowę.
- O co tutaj chodzi? – powiedziałem do siebie. Nic nie
rozumiem. Jeżeli to był sen nie powinienem mieć żadnych ran. A jeżeli prawda…
prawdopodobnie nawet bym już nie żył. Cholera jasna!
- Akira, chodź na śniadanie!
Ile czasu spędziłem w tej łazience? Westchnąłem ciężko i przebrałem
się w mundurek, odkładając zmartwienia na później. Poprawiłem granatowe spodnie
w niebieską kratkę i zawiązałem błękitny krawat. Odcinał się na tle białej
koszuli. Wziąłem z krzesła czerwoną marynarkę i czarną torbę z książkami. Gdy
zjadłem śniadanie założyłem buty i wyszedłem z domu. Z słuchawkami na uszach
ruszyłem w kierunku szkoły.
Jeśli
przeżyje to zobaczymy się jutro
Tak, zobaczymy się jutro...
Tak, zobaczymy się jutro...
Przypomniał
mi się fragment piosenki. Czemu akurat ten? Może podświadomie liczyłem na to,
że ktoś mi to wytłumaczy? Ba, na pewno tego chciałem. To wszystko było tak
cholernie pokręcone i niejasne… Westchnąłem cicho. Gdy dotarłem pod odpowiednie
drzwi zsunąłem słuchawki na szyję. Wszyscy już przywykli i zaakceptowali je
jako stały element mojego wizerunku. Zająłem swoje miejsce i oparłem czoło na
ławce. Okolice ran na brzuchu mnie zapiekły. Syknąłem cicho. Nagle ktoś
potargał moje czarne włosy.
- Yo, Akira.
Co Ty taki nijaki od rana? – powiedział Hitoshi, dalej mnie targając. Przestał
gdy zobaczył, że w moich żółtych oczach pojawia się chęć mordu. Zawsze
posyłałem mu takie spojrzenie gdy to robił ale teraz… czułem, że jest inne.
Groźniejsze. Zabrał dłoń z mojej głowy.
- No już,
spokojnie.
Westchnąłem
i przyjrzałem się mu spod wpółprzymkniętych powiek. Był wysoki. Miał blond
włosy. Ograniczał się tylko do rozczesywania ich rano. W jego brązowych oczach
zawsze był rozbawiony błysk a na twarzy codziennie miał chociaż cień wesołego
uśmiechu. Przez swoją otwartość i zdolności przywódcze bez sporów wybraliśmy go
na kapitana naszej drużyny.
- Co,
wczorajszy trening za ciężki? – zaśmiał się serdecznie i dostawił swoje
krzesełko. Do przyjścia nauczyciela zostało jakieś 10 minut.
- To swoją
drogą, miałem cholernie dziwny sen. – odpowiedziałem mu, odchylając się na
siedzeniu. Złapałem się za lewe ramię. Co to ma być? O co tutaj chodzi?
- Dzisiaj
nie ma treningu. – dorzucił Hitoshi po chwili ciszy. – Trenerowi coś wypadło. I
powiedział też, że mamy się nie przemęczać teraz. Za chwilę zawody. Dotarło? –
zapytał i pochylił się nade mną, lekko dziobiąc mnie w czoło. Jestem znany z
tego, że trenuję mimo tego, że nie powinienem.
- Dotarło. –
mruknąłem z podbródkiem na ławce. Usłyszałem głos nauczyciela, który właśnie
wszedł do klasy. Blondyn poklepał mnie po ramieniu i wrócił na swoje miejsce.
Po
skończonych lekcjach nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Treningu nie było a
gdzieś musiałem wyładować nadmiar energii. Chwilę się pokręciłem po korytarzu.
W końcu moje nogi automatycznie zaprowadziły mnie na drugie piętro. Były tam
różne pomieszczenia klubowe. Czasem jak nie było treningu przychodziłem do sali
klubu artystycznego. Nie byłem tam zapisany ale wszyscy mnie znali i nie
przeszkadzało im, że przychodzę sobie strasznie nieregularnie. Zazwyczaj brałem
kartkę, siadałem na parapecie i rysowałem coś co przyjdzie mi na myśl. Gdy
stałem pod drzwiami do pracowni usłyszałem pianino.
Nie pamiętam
jak
Nie pamiętam czemu
Leżę tu tej nocy
Nie pamiętam czemu
Leżę tu tej nocy
Co? To… To
niemożliwe. Rozejrzałem się. Z lewej. Zabawne, przed moim drugim ja też
uciekałem w lewo… Podszedłem do odpowiednich drzwi. Serce boleśnie obijało mi
się o żebra. Dawno nie biło tak mocno z nerwów. Odetchnąłem po raz ostatni i
wszedłem do sali. Była… pusta. Co tu jest grane? Zatoczyłem duże koło,
spojrzałem wszędzie, w każdy zakamarek. Usiadłem na krześle stojącym
naprzeciwko pianina. Wyczułem na nim czyjąś obecność. Kojarzyła mi się z
ciepłem domowego ogniska. Oczami wyobraźni widziałem pewną postać. Bił od niej
blask. Była średniego wzrostu. Miała ciemnobrązowe włosy, które delikatnie
falowały. Z pleców wyrastały dwa duże, białe skrzydła. Postać wyglądała niczym
anioł. Zastanawiam się… czy to jest właśnie anioł z mojego snu? Skoro jak
poczułem czyjąś obecność i pod jej wpływem pojawiło się takie wyobrażenie w
mojej głowie… Czy mnie obserwuje?
Siedziałem
jeszcze chwilę, mając przed oczami ten obraz. Postanowiłem. Muszę go odnaleźć. Nie
wiem jak, nie wiem gdzie. Ale zrobię to.
Epizod 3
Co, jeśli
chciałbym z tym skończyć?
Wyśmiać to wszystko prosto w Twoją twarz
Wyśmiać to wszystko prosto w Twoją twarz
Znowu to
samo. Czuję ten sam chłód marmurowej podłogi. Towarzyszy mi to samo uczucie.
Nie jestem w stanie go opisać. Słyszę piosenkę. Ten sam anielski głos… Podnoszę
się na nogi. Bez cienia niepewności przemierzam korytarz. Wiem, gdzie jestem.
Obojętnie mijam lustra.
- Dzisiaj chcesz mnie olewać? Robi się coraz
zabawniej. – słyszę ten sam mroczny głos. Rozbrzmiewa w całym korytarzu
więc nie szukam jego źródła. Pewnie idę przed siebie.
Pełen
strachu
Nawet czystego
Nawet czystego
Moje alter
ego jest dzisiaj wyjątkowo spokojne. Przynajmniej na razie. Dziwi mnie to ale
nic nie mówię. Wyryty napis zaczął piec. Syknąłem.
- Zaczynasz czuć się tutaj coraz bardziej naturalnie.
– zauważa. Chyba chce wybić mnie z rytmu. Kręcę głową z pobłażliwym uśmiechem.
Skręcam w lewo i znajduje się w miejscu gdzie nie było luster. Wspomnienie
ostatniego spotkania wciąż jest świeże. Kolorowe poświaty powstałe przez
padanie blasku księżyca na witraże tańczą na ścianach i dywanach.
Będę tu
Walczył na zawsze
Walczył na zawsze
Będę, będę,
o to się nie martw. Ale najpierw oczekuję wyjaśnień. Idę przed siebie. Dochodzę
do tego miejsca w korytarzu, gdzie po prawej stronie jest jedno jedyne lustro.
- Myślisz, że ta piosenka Cię uratuje? Dobre
żarty. – on naprawdę usiłuje wyprowadzić mnie z równowagi. Przystaję i
patrzę w tafle szkła. Odnajduje dwa czerwone punkty. Moje odbicie nawija sobie
kosmyk włosów na palec. Cały czas nie spuszcza ze mnie wzroku.
- Wyjaśnisz
mi o co tutaj chodzi? – pytam rzeczowym tonem i opieram przedramię o ścianę tuż
obok srebrnego obramowania lustra. Zdobione. I to z niezłym przepychem.
- Czego nie rozumiesz? – pyta rozbawiony i
przechyla głowę w bok.
- Wielu
rzeczy. Co to jest za miejsce? Dlaczego mam ślady po ranach na ciele? I jeżeli
to się dzieje naprawdę a nie w moim śnie… To dlaczego żyję?
Śmieje się
cicho i wychodzi z lustra. Na moje szczęście opuszcza taflę szkła tylko na
tyle, żeby sięgnąć ustami do mojego ucha.
- To miejsce to Twoja podświadomość. Nawet nie
wiesz ile ciekawych wydarzeń możesz tutaj sobie przypomnieć… - szepcze
demonicznym głosem. Patrzy mi prosto w oczy. Jednym spojrzeniem sprawia, że
czuję się przytłoczony. Naprawdę taki czasem jestem? Byłem taki te 3 lata temu
kiedy… Przymykam oczy i zagryzam wargę. Nie mogę wyjąć tego wspomnienia z najniższej
szuflady. Z szuflady myśli, do których nigdy nie chcę wracać.
Podaj mi
powód
Dla którego moje serce miałoby dalej bić
Dla którego moje serce miałoby dalej bić
- Pytasz dlaczego? To chyba oczywiste. Nie
mogę pozwolić Ci umrzeć bo wtedy i ja przestanę istnieć. – odpowiada dalej
z twarzą bardzo blisko mojej. Czuję, jakby wokół nie było żadnej przestrzeni.
Jakbym dusił się z braku tlenu. Przytłaczające spojrzenie dwóch intensywnie
czerwonych tęczówek. Sprawia że mam ochotę uciec. Jednocześnie jestem
sparaliżowany, nie mogę się ruszyć.
Ten stopień
szaleństwa jest tak bolesny
Jak myślisz, oszalałem już?
- Coś Ci pokażę… Idź przed siebie. –
słyszę mroczny szept. Moje alter ego chowa się z powrotem do lustra. Jego obraz
znika stamtąd. Widzę teraz siebie bardzo dokładnie. Dostrzegam niewyspaną
twarz, trochę zdezorientowane spojrzenie żółtych oczu. Gdzie się podziała moja
pewność siebie? Patrzę w przód.
Teraz ciemność rośnie w siłę, zachowaj
oddech, to nie koniec
Idę prosto,
tak jak mi kazano. Zabawne, że się go słucham. Cień przewija się na ścianach
ale gdy chcę zwrócić na niego uwagę znika. Moje alter ego bawi się dzisiaj w
kotka i myszkę. Chyba.
Nie mamy szans na zwycięstwo, ale
Nie uciekamy, nie uciekamy.
Nie uciekamy, nie uciekamy.
Idę przed
siebie wąskim korytarzem. Podnoszę głowę i pewnie patrzę przed siebie. Korytarz
zaprowadza mnie do czegoś w rodzaju holu. Przede mną są jedne drzwi, na lewo
kolejne, na prawo inne… Mnóstwo.
- Otwórz te przed Tobą. – słyszę tuż koło
ucha. Moje drugie ja materializuje się i patrzy na mnie przenikliwie.
Opowiem ci
historie lepszego czasu
W miejscu, które kiedyś znałem.
W miejscu, które kiedyś znałem.
Biorę
głęboki wdech i naciskam klamkę.
- Akira! Bierz tą colę z kuchni i
chodź do nas!
Czarnowłosy chłopak wziął butelkę z lodówki. Nagle zakręciło mu się w głowie. Oparł się o blat i zakrył dłonią oczy. Po chwili odzyskał równowagę. Jednak coś się zmieniło. Jego dotychczas żółte oczy zmieniły barwę na intensywną czerwień. Błysnęła w nich chęć mordu. Była to kuchnia jego przyjaciela więc doskonale wiedział co gdzie jest. Dwóch chłopaków czekało na niego w pokoju na piętrze. Rozsunął szufladę i wyjął z niej najostrzejszy nóż. W ostrzu odbiło się światło księżyca. Uśmiechnął się szeroko oraz psychopatycznie, ukazując całe swoje uzębienie. Z butelką napoju w lewej dłoni i nożem w prawej ruszył po schodach na górę.
Czarnowłosy chłopak wziął butelkę z lodówki. Nagle zakręciło mu się w głowie. Oparł się o blat i zakrył dłonią oczy. Po chwili odzyskał równowagę. Jednak coś się zmieniło. Jego dotychczas żółte oczy zmieniły barwę na intensywną czerwień. Błysnęła w nich chęć mordu. Była to kuchnia jego przyjaciela więc doskonale wiedział co gdzie jest. Dwóch chłopaków czekało na niego w pokoju na piętrze. Rozsunął szufladę i wyjął z niej najostrzejszy nóż. W ostrzu odbiło się światło księżyca. Uśmiechnął się szeroko oraz psychopatycznie, ukazując całe swoje uzębienie. Z butelką napoju w lewej dłoni i nożem w prawej ruszył po schodach na górę.
Cały pokój nastolatka przyozdobiły
krwawe plamy. Akira stał na środku pokoju i śmiejąc się głośno oglądał swoje
dzieło. W dwóch intensywnie czerwonych tęczówkach błyszczało światło księżyca.
Ściany o barwie pastelowej zieleni pokrywały krwawe napisy. Na ziemi leżały dwa
ciała. Ich identyfikacja była możliwa tylko przez badanie DNA włosów albo
paznokci. Twarze dwóch gimnazjalistów było zmasakrowane, niemożliwe do rozpoznania.
Jedno miało oderwane wszystkie kończyny a drugie otwarty cały tors. W akcie
kreatywności chłopak związał kokardę z jelit przyjaciela. Przeczesał włosy,
brudząc żółte końcówki krwią. Podrzucił nóż i zręcznie złapał go za rękojeść.
Zamyślił się na chwilę po czym upuścił broń. Czubek wbił się w oczodół jednej
głowy.
Zatrzaskuję
drzwi i cofam się kilka kroków. To wyglądało, jakbym przyglądał się wszystkiemu
z boku. Przyglądałem się samemu sobie sprzed 3 lat. Kiedy władzę nad moim
umysłem przejął on. Moje alter ego. Nie mogę w to uwierzyć. Byłem taki? Kręcę
głową z niedowierzaniem.
Wszystko
przez ciebie
Wierzę w anioły
Wierzę w anioły
Czuję na sobie przewiercające na wylot
spojrzenie czerwonych oczu. Moja noga mimowolnie drży. Całe moje ciało chce
uciekać. Robię kilka kroków w bok. Zaczynam biec. Dopada mnie prawie
natychmiast. Upadam plecami do podłogi. Tak jak za pierwszym razem. Jednak
teraz otoczenie jest nieco inne. Sufit jest niżej a pochodnie stale palą się
ciepłym, pomarańczowym płomieniem.
- Po co to
robisz? – pytam gdy czuje płytkie draśnięcie pazurem po policzku.
- Po co pytasz? Po co Cię ranię? Bo… -
urywa na chwilę, otwierając szeroko oczy. – To
mi sprawia radość.
Czuję jak wbija mi katanę w ramię.
Przechodzi przez całą jego szerokość aby przytwierdzić mnie do podłogi. Krzyczę.
Ten wrzask, pełen bólu i cierpienia wypełnia moje uszy jeszcze długo. Zagryzam
wargę. Moje drugie ja uważnie obserwuje każdy mój gest, nawet ten najmniejszy.
Po prostu
chcę cię ocalić kiedy jeszcze jest coś do ocalenia
Chcesz mnie ocalić? To chodź tutaj.
Chodź i pomóż mi uciec. Od samego siebie. Bo właśnie siebie się boję, przed
sobą tak desperacko chcę uciec. Chłopak mówi dalej i zaczyna rozpinać moją
koszulę od mundurka.
- Po
co mi to wszystko? Bo chcę przejąć nad Tobą kontrolę. Powoli, lecz
systematycznie będę przejmował Twoje ciało. Tak jak to mi się udało 3 lata
temu. - rozpina ostatni guzik i patrzy na mój brzuch. - Zostawiam Ci moje wczorajsze dzieło jako
dowód, że to nie jest sen. Co by tu dzisiaj zrobić... - przechyla głowę w
prawo. Ogląda każdy fragment mojego odsłoniętego ciała. Przesuwa palcami po
mięśniach. Z zafascynowaniem ogląda jak pod wpływem jego zimnego dotyku na
mojej klatce piersiowej tworzy się gęsia skórka. Nagle, w przeciągu ułamka
sekundy chwyta za katanę. Posoka bryzga. Kilka kropel upada na moją twarz. Gdy
ogląda ostrze jestem w stanie zobaczyć swoje odbicie. Rozszerzone ze strachu
żółte oczy. Mimo wszystko intensywne. Czarne, roztargane włosy. Czerwone
końcówki zlepione krwią. Kilka jej smug spływa po policzkach, jakby imitując
łzy. Poczerwieniałe od zagryzania wargi. Przenoszę spojrzenie na moje alter
ego. Dalej ogląda katanę. Z każdą chwilą uśmiecha się coraz szerzej. Przykłada
ostrze w poprzek mojego torsu. Tworzy dość głębokie nacięcie. Jakby chciał
obrać mnie ze skóry. Niczym owoc. Nie chcę krzyczeć, jednak gdy ostrze oraz
moje żebra dzieli kilkanaście milimetrów, nie daje rady. Moje drugie ja
uśmiecha się tak szeroko jak człowiek nie potrafi. Fizycznie nie jest w stanie.
Nigdy przenigdy nie odejdę
Gdy chłopak przykłada katanę do
drugiej strony mojej klatki piersiowej nagle po prostu tracę świadomość.
Powieki same opadają a ja nie mam siły utrzymać ich podniesionych. Zasypiam.
Ostatnie co udaje mi się dostrzec to trochę zdenerwowane spojrzenie.
Epizod 4
Otworzyłem oczy zszokowany. Szybko
zerwałem się do siadu. Cholera, jak boli! Zdusiłem w sobie krzyk i oparłem
dłonie o materac za sobą. Uważnie przyjrzałem się sobie. Długa, czerwona linia
biegła od lewego obojczyka aż do pępka. Zakryłem oczy przedramieniem. Nic nie
rozumiem. Wcześniejsze rany znikały. A ta złagodniała. Czyżby moje alter ego
się zagalopowało i zrobiło coś, czego nie jest w stanie do końca cofnąć? Z
ogromnym trudem wstałem po koszulkę. Mama nie może tego zobaczyć. Do tego ten
napis jest dalej. Zakryłem się pościelą i leżałem tak, gapiąc się bez celu w
sufit. Spojrzałem na zegarek. I tak już nie zdążę, nie ma się co spieszyć. Ale
miałem oddać projekt, cholera! No nic, pójdę tylko po to. Drzwi do pokoju
otworzyły się.
- Akira, wstawaj, musisz iść do
szkoły.
- Mamo, nie dam rady. Dzisiaj nie idę.
Rany zapiekły. Zdusiłem w sobie
kolejny krzyk.
- No dobrze. - powiedziała po chwili
milczenia. - Jak zechcesz to zejdź na śniadanie. - dodała i wyszła. Spojrzałem
na zegarek w telefonie. Dobra, jak mam oddać ten projekt to trzeba wstać.
Czarno to widzę. Powoli stanąłem na nogi. Zabolało. Potwornie zabolało.
Pokonując samego siebie wziąłem ubrania i dotarłem do łazienki. Wszystko
robiłem wyjątkowo ostrożnie. Jak nie ja. Doprowadziłem się do stanu używalności
i zjadłem śniadanie. Chciałem wyjść z domu ale nie dałbym rady. Po mieszkaniu
chodziłem zgięty w pół.
- Mamo, zrobisz coś dla mnie? Nie dam
rady się ruszyć.
- Widzę właśnie.
- Zaniesiesz mój projekt do szkoły?
Kobieta pokręciła głową z pobłażliwym
uśmiechem. Wzięła plik kartek i wyszła.
Niedługo potem rozległo się pukanie do
drzwi. Gdy udało mi się do nich dojść, pociągnąłem za klamkę i zdziwiony
patrzyłem na chłopaka w progu. Był średniego wzrostu. Poprawił roztargane ciemnobrązowe
włosy. Dwie duże, granatowe tęczówki patrzyły prosto na niego. Miał delikatne
rysy twarzy. Jak anioł...
- Przepraszam, kim jesteś? - zapytałem
zdezorientowany. Miał mundurek mojej szkoły.
- Dalej nie pamiętasz wszystkich z
klasy? - zaśmiał się lekko. Wyglądał uroczo z zamkniętymi oczami, wargami
ułożonymi w delikatny uśmiech i dłonią przy ustach. - Jestem Shin.
- Akira. - odpowiedziałem głupio.
- Wiem, wiem. Hitoshi chciał przyjść
ale coś mu wypadło więc poprosił o to mnie. Nie było Cię dzisiaj. To trochę
dziwne.
- Długa historia. Wejdź.
Przesunąłem się żeby zrobić chłopakowi
miejsce. Rana znów dała o sobie znać. Zignorowałem ból niemal całkowicie.
Zająłem się nalewaniem soku i szukaniem ciasteczek. Gdy już je odnalazłem
poszliśmy do salonu. Shin sprawnie podał mi wszystkie lekcje a potem opowiadał
co się ciekawego działo. W jego towarzystwie czułem się bardzo naturalnie.
Jednocześnie wyczuwałem dziwną aurę od szatyna. Znajomą.
- Akira, stało się coś? - zapytał
chłopak, przyglądając się uważnie mojej twarzy. Nie zauważyłem kiedy przestał
opowiadać. Dopiero zdałem sobie sprawę że przez ten czas ciągle gapiłem się na
jego usta.
- Nie, wszystko w porządku. -
odpowiedziałem zakłopotany i wbiłem wzrok w dywan. Cholera, działał na mnie.
Shin zaśmiał się głośno i serdecznie po czym przysunął się i oparł głowę na
moim ramieniu.
-
Shin? - zapytałem szeptem
- Ciiii... - uciszył mnie, przymykając
oczy. Skąd znam tą aurę? Jest taka ciepła... Do tego jego głos. Miękki,
głęboki, dający nadzieję na lepsze jutro. Odchyliłem głowę do tylu i zamknąłem
oczy. Nie bałem się bycia rozluźnionym w jego towarzystwie.
- Będę już iść. – powiedział Shin po
chwili takiego siedzenia. Pochylił się nade mną. Delikatnie musnął moje usta swoimi i wyszedł, zamykając
drzwi tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Chciałem wstać z kanapy i pobiec za
nim. Ból błyskawicznie wybił mi to z głowy. Ten chłopak… kogoś mi przypominał. Ukryłem
twarz w dłoniach. Cholera.
Epizod 5
Przypomina mi to grę. Grę, w której
zapisuję się gdzie skończyłeś ostatnio. Dlaczego? Otwieram oczy i pierwsze co
widzę to pochodnie. Oświetlają korytarz pomarańczowym płomieniem. Następnie
zauważam plamy krwi na dywanie. Mojej krwi. Wstaję na nogi. Czyżby moje drugie
ja nie wiedziało, że już tutaj jestem? Skoro jest po części mną to powinno. Ale
zresztą, co mnie to obchodzi. Rozglądam się. Drzwi, mnóstwo drzwi. Jestem
ciekaw jakie wspomnienia kryją się za nimi. Wiem, co jest za jednymi. Ale chyba
wolałbym nie. Chwilę się waham. Wybieram drzwi z jasnego drewna. Mają kilka
ciemnych elementów. Ciągnę za klamkę.
Żółtooki gimnazjalista wchodzi do szatni.
Teraz jego klasa będzie miała wychowanie fizyczne. Gdy się przebierali zauważył
siniaki u swojego dobrego kolegi. Podszedł do chłopaka i położył rękę na jego
ramieniu.
- Zostań po w-f dobra? - rzucił Akira.
Czarnowłosy spojrzał na przyjaciela smutnymi, fioletowymi oczami. Chciał się
uśmiechnąć ale coś mu nie wyszło. Skinął głową.
Po lekcji niby przebierali się w normalnym
tempie. Jednak po chwili tylko oni zostali w szatni. Akira spojrzał na
przyjaciela.
- Powiesz mi coś? - zapytał, podchodząc do
bruneta. Chłopak zamilkł i spuścił głowę.
- Ichiro do cholery! Przecież widzę! -
krzyknął żółtooki i uderzył pięścią w szafkę. Zreflektował się i mieląc w
ustach kolejne przekleństwo poczekał chwilę aż jego emocje się uspokoją. -
Znowu ojciec? - zapytał szeptem. Raz, jak siedział u przyjaciela jego tata zawołał
go na chwilę. Wrócił z kilkoma siniakami na rękach, które usilnie starał się
ukryć.
- Taa... - mruknął cicho. Wyminął Akirę i
wziął swoją torbę.
- Zamierzasz to przemilczeć? Tak po prostu?
- Już niedługo będzie lepiej wiesz? Matka chcę
rozwodu. - powiedział Ichiro i wyszedł z szatni.
Kolejnego dnia wychowawca ogłosił, że Ichiro
nie żyję. Ojciec zatłukł go na śmierć.
Zamykam drzwi. Nie chcę sobie tego
przypominać. Bo mogłem zareagować wcześniej. Chcę zrobić kilka kroków w bok do
kolejnych drzwi lecz ktoś trzymał mój nadgarstek.
- Chciałem
przejąć nad Tobą kontrolę już wtedy. Ale podświadomie się stawiałeś. Pamiętasz
jak miałeś dziwne sny w tamtym okresie? Próbowałem. Ale coś nie wyszło. –
pokręcił głową z niezadowoleniem. Jednym mocnym gestem powalił mnie na podłogę.
Szybko poradził sobie z moją koszulką.
- Siły
tego idioty się kończą. – mruczy pod nosem i ogląda podłużną ranę z
wczoraj. Nie rozumiem. Kto jest tym idiotą?
Oddaje wszystko Tobie
Aż nie upadnę
Piosenka. Czyli dalej tutaj jest. Mój
anioł tutaj jest. Odzyskuję trochę sił. Nie chcę dalej przeżywać tego samego
bólu. Wyrywam się, chcę go z siebie
zrzucić i uciec. Szybko tłumi moją małą próbę buntu. Wbija mi katanę w
to samo ramię co wczoraj. Dokładnie w taki sam sposób. Jakby zapamiętał gdzie
ta rana była.
Po drodze straciłem tak wiele
Krzyczę. Nie chcę, ale przegrywam z
samym sobą. Po raz kolejny. Łzy bólu spływają po moich policzkach. Mam dość.
Nic z tego nie rozumiem.
- Już
mniej widać… Co Ty na to, żebym to poprawił? – przekrzywia głowę i bez
ostrzeżenia wbija pazur. Zaczyna kreślić te same linię od nowa. Staram się nie
krzyczeć. Wychodzi mi to dopóki nie musi robić zakrętów. Kiedy skończył
przekrzywił głowę i obejrzał swoje odnowione dzieło.
- Nie mogę
sobie pozwalać na wiele bo zginiesz ale... - urywa zamyślony. Wyciąga
nóż. Widzę na nim plamy zaschniętej krwi. Mojej krwi. Kilka pochodni gaśnie. W
korytarzu panuje półmrok. Ciepłe światło płomieni odbija się w ostrzu. Moje
alter ego rozsiada się wygodnie na moich biodrach i trzymając lewą dłoń na
karku, przechyla głowę na obie strony. Jakby przygotowywał się do długiej
pracy.
- Zaczynamy. - szepcze złowieszczo. Powoli, niespiesznie zagłębia kawałek ostrza w skórze pod prawym obojczykiem. Ciągnie kilkucentymetrową linię. Odrywa nóż, wbija kilka milimetrów niżej i z lewej strony. Tworzy kolejną, krótką linię. Nie wiem ile już minęło. Może minuta, może godzina. Ale jest to jeden z najgorszych momentów w całym moim życiu.
- Zaczynamy. - szepcze złowieszczo. Powoli, niespiesznie zagłębia kawałek ostrza w skórze pod prawym obojczykiem. Ciągnie kilkucentymetrową linię. Odrywa nóż, wbija kilka milimetrów niżej i z lewej strony. Tworzy kolejną, krótką linię. Nie wiem ile już minęło. Może minuta, może godzina. Ale jest to jeden z najgorszych momentów w całym moim życiu.
W strachu i bólu, załamany i oczekujący
Powolność i
dokładność z jaką wykonuje każde nacięcie sprawia, że wariuję. Krzyczę z bólu,
staram się wyrwać. Tymi próbami tylko powiększam ranę w ramieniu.
Jestem tylko
odłamkiem
Moje alter
ego powoli kończy. Stwierdzam to tylko po tym, że nie czuję zbyt wielu
fragmentów na klatce piersiowej, które byłyby pozbawione ran. W jego czerwonych
oczach widać psychopatyczne przebłyski. Ze stanowczo za szerokim uśmiechem robi
ostatnią linię. Lekko się podnosi. Dokładnie ogląda swoje dzieło. Wszystkie
linie ułożyły się w trochę zniekształconą bramę wjazdową rodem z jakiegoś filmu utrzymanego w gotyckim klimacie. Ledwo
utrzymuję przytomność. Patrzę jak chłopak nawija na palec czarne pasmo z
żółtymi końcówkami. Jednak oczy coraz bardziej mi się zamykają.
I kiedy
zapadam w kolejny bolesny sen
Nagle coś
błysnęło. Białe światło. Jasny punkt pojawił się za plecami mojego oprawcy.
Zobaczyłem granatowe oczy. Kolor sztormu na morzu.
Rozpaczający
głos, który ciągle słyszę rozbrzmiewa echem
Blask mnie
oślepia.
Chcę otworzyć oczy i usiąść. Jednak czyjeś ciepłe dłonie
aktualnie spoczywają na moim lewym ramieniu. Czuję jak ogromne pokłady energii
przedostają się do rany zadanej przez katanę. Po dłuższej chwili nie ma po niej
śladu. Jakby nigdy jej tam nie było. Kto to? Kto mi tak pomaga? Pragnę unieść
powieki, jednak są one tak ciężkie... I jest mi tak przyjemnie... Nagle słyszę
łoskot. Odgłos ciała upadającego na podłogę. Potem kilka niewyraźnych słów.
Zasypiam.
Epizod 6
Auć. Jakbym
mógł to zabiłbym gnoja.
Pierwsza myśl po przebudzeniu. Teraz, zawiązując krawat
chciałem wrócić do łóżka. Jeszcze ciepła pościel... Skarciłem siebie w myślach.
Dzisiaj trzeba iść. Ignorując ogromny ból przez wyryte 4 duże litery zachodzę
do szkoły.
Dzień mija spokojnie. Plan na piątek jest raczej do zniesienia. Na wszystkich lekcjach mój wzrok cały czas kierował się do pewnego chłopaka siedzącego pod oknem. Jego ciemnobrązowe włosy lśniły we wczesnojesiennym słońcu. Granatowe oczy spoglądały na tablice. Robił notatki. Widać było, że jest czymś zmęczony. Na przerwie przed ostatnią lekcją podszedł do mnie.
- Yo, Akira. Masz dzisiaj czas?
- Kiedy?
- Po szkole. Może być i od razu. Chciałbym z Tobą porozmawiać.
- Okej. Gdzie się spotykamy?
- Gdzie Ci pasuje.
- Nikogo nie ma dzisiaj u mnie...będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Okej. Będę czekał przy bramie szkoły.
Zadzwonił dzwonek. Shin wrócił na swoje miejsce a ja siedziałem zamyślony przez całą biologię.
Dzień mija spokojnie. Plan na piątek jest raczej do zniesienia. Na wszystkich lekcjach mój wzrok cały czas kierował się do pewnego chłopaka siedzącego pod oknem. Jego ciemnobrązowe włosy lśniły we wczesnojesiennym słońcu. Granatowe oczy spoglądały na tablice. Robił notatki. Widać było, że jest czymś zmęczony. Na przerwie przed ostatnią lekcją podszedł do mnie.
- Yo, Akira. Masz dzisiaj czas?
- Kiedy?
- Po szkole. Może być i od razu. Chciałbym z Tobą porozmawiać.
- Okej. Gdzie się spotykamy?
- Gdzie Ci pasuje.
- Nikogo nie ma dzisiaj u mnie...będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Okej. Będę czekał przy bramie szkoły.
Zadzwonił dzwonek. Shin wrócił na swoje miejsce a ja siedziałem zamyślony przez całą biologię.
Z dwoma kubkami gorącej herbaty i opakowaniem ciastek
weszliśmy do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku, klepiąc miejsce obok siebie.
Położyłem się w poprzek łóżka. Wszystko mnie bolało. Zmieliłem w ustach kilka
siarczystych przekleństw i wbiłem spojrzenie w sufit.
- O czym chciałeś porozmawiać? – spytałem, chcąc wrócić do
siadu. Jednak szatyn skutecznie mi to uniemożliwiał. Oparł swoje dłonie po obu
stronach mojego ciała. Chwilę potem znów leżałem na łóżku a on zawisł nade mną,
patrząc mi w oczy. Głębia jego granatowych tęczówek zdawała się mnie
pochłaniać. Jak wzburzone morze. Oparł swoje czoło o moje.
- Wierzę w anioły...
- zaśpiewał powoli. Patrzyłem na niego z lekko otwartymi ustami. Niemożliwe.
Niemożliwe. Niemożliwe. Ale... Jeżeli by jak było, jeżeli on jest aniołem...
Wszystko by się zgadzało. Ta aura, ten głos... W mojej głowie pojawiło się
wyobrażenie sprzed kilku dni. Średni wzrost, ciemnobrązowe oczy. Pasuje.
- Jak... Jak to...? - zdołałem
wydukać. Nie rozumiałem tego.
Niepewnie musnął moje usta. Delikatnie i subtelnie. Prawie
niezauważalnie. Gdy nie dostrzegł oporu z mojej strony, całował mnie odważniej
i bardziej zdecydowanie. Lekko przygryzł moją wargę, domagając się dostępu.
Tracił mój język swoim, zapraszając do wspólnej zabawy. Przez cały ten czas nie
pozostawałem mu bierny. Na samym początku zastanawiałem się kiedy mama wróci
ale ta myśl szybko zniknęła. Oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć tchu. To
trochę dziwne prawda? Znany się bliżej dopiero od kilku dni a już się całujemy.
Chociaż.... Czy aby na pewno od wtedy? Moje rozmyślania przerwał dotyk na
ranach. Syknąłem przez ten niespodziewany gest prosto do ucha Shina. Spojrzałem
na niego.
- Przepraszam. - szepnął cicho i zabrał rękę spod mojej bluzki.
- Za co? - byłem nieźle zdezorientowany. Całą tą sytuacją.
- Aghr... - chłopak usiadł obok i przeczesał włosy. - Mam umowę z Twoim alter ego. Kiedyś, bardzo dawno temu pomógł mi. Teraz, żeby to odpracować... - odchrząknął i zmienił ton. - "Musisz leczyć moje co ciekawsze ofiary. Żeby nie umarły za wcześnie." - Shin wykrzywił twarz w okropnym grymasie. Naśladowanie drugiego mnie wyszło mu prawie idealnie. Dalej kilka rzeczy mi się gmatwało.
- Przepraszam. - szepnął cicho i zabrał rękę spod mojej bluzki.
- Za co? - byłem nieźle zdezorientowany. Całą tą sytuacją.
- Aghr... - chłopak usiadł obok i przeczesał włosy. - Mam umowę z Twoim alter ego. Kiedyś, bardzo dawno temu pomógł mi. Teraz, żeby to odpracować... - odchrząknął i zmienił ton. - "Musisz leczyć moje co ciekawsze ofiary. Żeby nie umarły za wcześnie." - Shin wykrzywił twarz w okropnym grymasie. Naśladowanie drugiego mnie wyszło mu prawie idealnie. Dalej kilka rzeczy mi się gmatwało.
- Czyli że… - zacząłem powoli. – Ty i ten anioł co śpiewa to…
jedna osoba?
Spojrzałem na jego twarz. Nie musiał mi nic odpowiadać.
Widziałem w jego oczach, że dobrze myślę. Westchnąłem ciężko i oparłem czoło o
zagłębienie w jego szyi.
- Przepraszam. – szepnął ponownie.
- Za co? – pytam cicho, zmęczony przymykając oczy.
- Moje siły się kończą… i przez to nie byłem w stanie Cię
uleczyć w całości. Przeze mnie cierpisz.
Zerwałem się nagle przez co chłopak się wzdrygnął. Chyba
jednak zrobiłem to bardziej gwałtownie niż myślałem, bo na chwilę nic nie
widziałem. Upadłem na szatyna, popychając go tym samym na materac. Oparłem
dłonie po obu stronach jego twarzy i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Gdyby nie Ty, umarłbym już pierwszej nocy. A tak przeżyłem
już trzy. Dlatego nie przepraszaj. – czułem, że mam niezbyt miły i zachęcający
wyraz twarzy. Skarciłem siebie w myślach i uśmiechnąłem się lekko. – Baka… -
szepnąłem rozczulony widząc jego lekko wzruszone spojrzenie. Odgarnąłem pasmo
ciemnobrązowych włosów. Chłopak przytulił się do mnie.
- Nie wyglądasz dobrze. – mruknąłem z nosem w jego włosach.
Miały delikatny zapach świeżych kwiatów.
- Oj tam, daje radę. – szepnął przymykając oczy. – Jestem
tylko trochę zmęczony. Będę się zbierał, jeszcze Ci tutaj zasnę. – dodał z
lekkim uśmiechem. Chciał wydostać się spode mnie, jednak złapałem go za
nadgarstek. Jednym zwinnym gestem zamieniłem nas miejscami i przytuliłem go do
siebie.
- Akira…?
- Cicho. Jeżeli chcesz to śpij.
- Dziękuje. – szepnął prawie niedosłyszalnie. – Coś Ci
jeszcze powiem. Łączy was serce. Jeżeli ktoś ugodzi Twoje alter ego w serce,
wtedy i Ty umrzesz. I w drugą stronę. – dodał na koniec. Chwilę potem spał
spokojnym i głębokim snem. Niesamowite.
To wszystko… niezrozumiałe ale w pewien sposób mnie cieszy. Odnalazłem
osobę, która wie co się dzieję i jest obok mnie. Wspierał mnie a ja nawet o tym
nie wiedziałem. Mimo bólu i pieczenia ran czułem przyjemne ciepło, w miejscach
gdzie nasze ciała się stykały. Jedną ręką obejmowałem chłopaka w pasie. Palcami
drugiej dotknąłem swoich ust. Dalej palił żywym ogniem. Westchnąłem ciężko.
Czułem gorąco na twarzy. Chyba się zakochałem.
Epizod 7
Ten sam
korytarz co na początku. Mrok. Księżyc jest w kształcie litery C – pełnia już
była. Świeci słabszym blaskiem. Odbija się w lustrach. Mijam je obojętnie.
Pamiętam gdzie mam iść.
Kiedy widzę
posiniaczenie czuję przeszłość, dzielę rany
Uśmiecham
się lekko do samego siebie. Jest tutaj, jest ze mną. Dopiero spostrzegłem, że
zawsze, mimo tej ciemności czułem odrobinkę ciepła. Dalej mogę ją wyczuć. To
chyba dobrze. Mijam plamy krwi na ścianie i dywanie. Na samo wspomnienie napis
na brzuchu zaczyna niemiłosiernie piec. Kulę się na chwilę.
Nie jestem
wystarczająco silny, by trzymać się z daleka
Zagryzam
wargę i wstaję. Stawiam kroki dalej. Czuję, że niektóre rany się otwierają.
Ignoruję to, idę dalej przed siebie. Otoczenie się zmienia. Witraże w oknach są
dalej. Ściany pokrywa czerwona farba. Wszystko wydaje się… cieplejsze. Milsze
dla oka.
Kiedy świt
wydaje się tak daleko
Jednak dalej
jest tutaj ciemno. Wszystko spowite zimnym półmrokiem. Coś
przebiega przed moimi oczami. Gwałtownie staje. Rozglądam się. Zauważam żółte
końcówki. Uśmiecham się lekko. Wiem co mnie czeka ale... Chyba jest mi łatwiej.
Czuje chwyt z tyłu. Wykręca mi nadgarstek i powala na podłogę. Nie staram się
uciec.
- Robi się nudno. -
warczy przez zaciśnięte kły. Parskam śmiechem. Chłopak tnie moją koszulkę
według własnych upodobań. Gdy pozostały z niej tylko strzępki, chwyta je i
rzuca za siebie. Z szerokim uśmiechem przygląda się mojej klatce piersiowej. Z
wyjątkiem wielkiego. P.A.S.T. na brzuchu nie ma tam już nic. Wszystko zniknęło.
W czerwonych oczach dostrzegam rozbawiony błysk. Śmieje się głośno do swojej
wizji.
Tak jak więzień w celi
- No tak, jesteś mną. Więc to oczywiste że będziesz tworzył
jakieś obrazki. - stwierdzam i wykrzywiam twarz. Rozcina mi policzek pazurem.
- Nie rób takiej miny.
Brzydko wyglądasz. Moja ofiara na krzyczeć z cierpienia a nie stroić jakieś
głupie miny! - wbija ostrze głęboko, tuż nad wyrytym napisem. Osiągnął cel.
Próbowałem nie wrzeszczeć. Naprawdę próbowałem. Ale jak, kiedy poczułem ostrze
niedaleko przepony? Pluję krwią.
Cały czas
marzę, że będziesz ze mną
Śmieje się psychopatycznie i minimalnie podnosi ostrze. Nie chce mi jeszcze rozcinać
organów. Prycham w myślach. Przesuwa nóż wyżej. Kreśli jakieś kółka, linie…
Głębiej niż ostatnio. Chyba traci kontrolę.
A oni mówią,
że bohater może nas uratować.
Jego głos
słabnie. Przeraża mnie to. Już wcześniej wydawał mi się podejrzanie słaby. A co
jeśli…? Odpycham od siebie złe myśli. Nie chcę ich. Ale one wracają. Cały czas.
- Zamilkłeś. – zauważa moje alter ego,
przekrzywiając głowę w prawo. Coś mu strzeliło w karku. Wbija nóż w bok.
Brakuje kilku centymetrów żeby przebić płuco. Pieprzony sadysta. Wszystko robi
z ogromną precyzją.
Słyszę bicie
twego serca
Jest coraz
dalej. Nie odchodź. Nie umieraj. Nie zostawiaj mnie. Pianino cichnie. Przez
chwilę nie słychać nic. Moje drugie ja zamarło w bezruchu.
Wierzyłem,
że nadejdzie dzień, gdy mój dotyk wystarczy by zabrać cały ból. Zostań ze mną.
Nie pozwól mi odejść. Bo ja nie potrafię być bez Ciebie. Po prostu zostań ze
mną. I trzymaj mnie mocno.
Cichy, słaby
szept. Słowa wypowiedziane ostatkiem sił. Odszedł. Umarł. Zostawił mnie. Ale…
czeka na mnie. Dał mi wskazówkę. W czerwonych tęczówkach dostrzegłem niezrozumienie.
Nie pojął. Wiedziałem. Śmieję się histerycznie. Po chwili przechodzi to w
szloch.
- Ktoś tu się rozkleja… - kpi ze mnie. – To tylko jeden, głupi idiota. Znajdzie się
inny. – zamyśla się na chwilę. Chyba myśli o konsekwencjach tego
wszystkiego. Nie wiem, średnio mnie to obchodzi. Ważne, że stracił czujność.
Ignoruję ogromny ból i jednym, szybkim ruchem zwalam go z siebie. Zrywam się na
nogi i biegnę. Widzę jedyne drzwi. Klamka otoczona jest przez jasną poświatę.
Bez zastanowienia otwieram je. Wszystko jest tam białe. Na środku stoi stolik z
ciemnego drewna. Na czerwonej poduszce połyskuje srebrny nóż. Biorę go w dłoń.
Pasuje idealnie. Wychodzę z pomieszczenia. Przez chwilę nic nie widzę. Gdy moje
oczy przyzwyczajają się do ciemności zauważam przerażająco czerwone tęczówki.
Dostrzegam w nich zdenerwowanie. Zamyka drzwi i pcha mnie na nie. Źle ująłem,
to jest wściekłość. Nie wie, że trzymam nóż. Gdy chce przystawić mi ostrze do szyi
unoszę swoją broń na wysokość serca. Przysuwa się jeszcze bliżej mojego ciała,
co jest ogromnym błędem.
- C...co? – wykrztusza zszokowany i patrzy
na powiększającą się plamę czerwieni. Upada na dywan. Zabiłem go. Nie, zabiłem
siebie. Pluję krwią. Ostatkiem sił otwieram te same drzwi. W pomieszczeniu
czuję jego obecność. Czuję delikatny zapach świeżych kwiatów.
- Idę do
Ciebie… trzymam Cię… - szepcze i upadam. Na ustach mam uśmiech.
Epilog
- Akira,
wróciłam! – krzyczy wesoło kobieta. Wchodzi na górę i otwiera drzwi od pokoju
syna. Zauważa go na łóżku, przytulonego z jakiś chłopakiem. Chciała wyjść, żeby
im nie przeszkadzać. Jednak dostrzegła plamy czerwieni na pościeli. Podeszła.
Jej syn był cały zakrwawiony a chłopak obok niego miał siną skórę i bardzo
podkrążone oczy.
- C… co? – jej
łzy spływają na twarz obu chłopców.
Ishihara
Shin, 17 lat, zmarły przez przemęczenie.
Mishima
Akira, 17 lat, zmarły przez rany cięte.
Do piosenki
Shina użyłam przetłumaczonych tekstów piosenek:
Simple Plan –
Untitled
Evanescence - My
Immortal
Breaking Benjamin -
Dear Agony
Ryandan - Tears of
an Angel
Hollywood Undead – Bullet
30 Seconds to Mars - Attack
Aimer -
Rokutousei no Yoru
30 Seconds
to Mars – The Kill
Breaking Benjamin – Unknown Soldier
Breaking Benjamin – Unknown Soldier
One ok Rock
– The Beginning
Breaking Benjamin – I Will Not Bow
Breaking Benjamin – I Will Not Bow
Rise Against
– Behind Closed Doors
Rise Against – Prayer of the Refugee
Rise Against – The Good Left Undone
Rise Against – Savior
Rise Against – Prayer of the Refugee
Rise Against – The Good Left Undone
Rise Against – Savior
Lydia – Hospital
Red – Already Over, Pt. 2
Red – Pieces
Linkin Park - In My Remains
Linkin Park – Castle of Glass
Nano – Histery
Shinedown – Bully
Apocalypitca – Not Strong Enough
Ashes Remain – Right Here
Celldweller – So Long Sentiment
Nickelback – Far away
Nickelback – Hero
Poets if the Fall – Sleep
Danity Kane -
Stay with me
pierwsza! *zaklepuje.* c:
OdpowiedzUsuńcałośc mi się bardzo podoba. jest klimat, który kocham. krew. aww. wiesz, idealnie wręcz dobrałaś szablon do tego tworu. dodawał tego mrocznego klimatu. wciągnęło mnie to po całości, dlatego pytam, czy mam jakieś szanse przeczytac dalszy ciąg? błagam, zrób tego drugą częśc. nie ma tu co komentowac - to jest po prostu mistrzowskie. jeszcze te fragmenty z piosenek. doskonale je dobrałaś.
Usuńkurwa, wal się, nie umiem tego skomentowac. ;W;
*-*
OdpowiedzUsuńrany, świetne... brak mi nieco słów, żeby to skomentować. No, pojechałaś. Świadome sny? Ostatnio mnie jara ten temat xD fajne, serio mocne dzieło, a jakie długie. Faktycznie, dalej nie wiem o co chodzi, ale bardzo mi się podobało. Biedne chłopaki. obrazowe opisy no no, znaczyłam sobie linie na ciele palcem żeby ogarnąć jak ten drugi go tnie ;-;
jeju ile piosenek. Mam co słuchać na dzisiaj xD chociaż niektóre znam.
aktualnie jestem zachwycona tą jednopartówką. I art awww jak mnie jarają czerwone oczy to się opisać nie da *^*
Kurwa. Długie jak diabli. Będę cię opieprzać, przygotuj się.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam. Przeczytałam, ze ma być krwawe. krew to mój chleb powszedni. Dlatego od razu cię ostrzegę, że będę trochę krytykować.
UsuńNajpierw napiszę, że ładny szablon. Ta czerwień do mnie przemawia. No i uroczy czarny paznokieć i środkowy palec. Sam seks, chyba mam mentalny orgazm.
Prolog : Podoba mi się opis chłopaka. Dokładny, wyobraziłam go sobie. Tylko te dopasowane spodnie. Kurwa jakaś pierdolona ciota. Bardziej pasowałyby luźne, wojskowe, moro coś w ten deseń. "Poruszało ustami w rytm słów" - nie pasuje mi to. Znaczy piękna metafora i tak dalej, ale kompletnie mi tutaj nie pasuje.
Jedynka : Dość często stosujesz półsłówka. Dobry zabieg, ale w niektórych momentach czytelnik się gubi. Ale mamy atmosferę grozy wiec nie będę więcej mówić. Dobre dopasowanie piosenek. Luźne tłumaczenie własne, czy tekstowo się kłania? Pokazana ucieczka od wspomnień, wewnętrzny konflikt, alter ego też wyraźnie nakreślone. Podoba mi się. Przejdę teraz do opisania całego "krojenia". No cóż. Nie jestem zachwycona. Nie będę ci tutaj słodzić że oh&ah cudowne, piękne, mroczne itp. Jak mówiłam siedzę w tym trochę i widzę dużo błędów, niedociągnięć, złych porównań. Nie potrafisz dobrze opisać bólu. Nie czułam tego w ogóle jak go kroił, szczególnie gdy wyrył mu słowo P.A.S.T. Robił to na żywca prawda? Ból przy takiej czynności jest tak silny, że człowiek mdleje od razu. Nawet jeśli to tylko w jego głowie powinien się zachowywać realnie. Miałam ochotę się śmiać, gdy był fragment z pazurami. Jaki miał być sens tego fragmentu? Chyba dużo krwi się ze mnie wylało - Wylało? Co on jest, dziurawy garnek? Wyciekło o wiele lepiej brzmi. Dobra, kończę marudzić.
Dwójka: Akira to pospolite imię. Podoba mi się. Pięknie, niech teraz idzie na wf i pokaże całej klasie ten piękny napis. Powinien to chociaż zabandażować a na stówkę odkazić. Samodestrukcja nie jest wskazana. Jak to dlaczego akurat ten fragment? Twe alter-ego nie da ci spokoju. Będzie cię gnębić, aż w końcu się rozpadniesz. Oh, Akira cudowny los cię czeka, zazdroszczę ci. Obserwuje. Chce cię zgwałcić. Zatyczka analna, pejcz i paralizator serdecznie pozdrawiają.
Trójka : Dobra, nakreśliłaś trochę sytuację, ale nadal czuć grozę i niepewność. Podoba mi się. Wielki plus. Śliczna retrospekcja, dostałam dreszczy. Katana? Poważnie? Katana byłaby w stanie przeciąć go w tym momencie na pół. To najostrzejszy miecz na świecie pomijając te którymi władała polska husaria. Nierealny opis. Nie pokrywa się z faktami. Ale podoba mi się, że jego alter ego go nie oszczędza. No dalej, Akira, zobacz jak bardzo jesteś popieprzony.
Czwórka: Akira mężczyźni są jeszcze seksowniejsi jeśli mają blizny. Więc nie bój się. Każda laska.. ah, przepraszam ty spedalony skurwysynie. Każdy inny facet na ciebie poleci. Shin na ciebie leci, tak jasne. Oh, kochanie, jestem z ciebie taka dumna, że potrafisz ukryć swoje nocne przygody. Pewnie, pewnie, oczywiście. czekam aż się złamiesz.
Piątka : Ojciec zatłukł go na śmierć - to takie życiowe, aż mi się łezka zakręciła w oku. To słodkie. Dobrze, ze nie starałaś się tego opisać tylko zawarłaś to w tym jednym zdaniu. Czasami niedopowiedzenie zawarte dosadnie jest sto razy lepsze od jakiegoś wyjebanego w kosmos, nierealnego opisu. Black jest dumna i ma dreszczyki na pleckach. Co się tka uwzięłaś na ta katanę? Nie podoba mi się to nacinanie. Skoro to obojczyk to powinien pęknąć. Bo to w końcu katana. jej ostrze jest tak szerokie, że nacięcie w tym miejscu powinno zmiażdżyć kość bez problemu. Nie, nie i jeszcze raz nie. Możesz mnie nazwać dziwką, chamem czy jak tam chcesz, ale nie kupuję tej tortury.
UsuńSześć : Oh, pedałki, pedałki idźcie się kopulować w pokoju, macie moje błogosławieństwo. Umowa z jego alter ego? Żartujesz? Urocza psychozka, teraz Akra powinien mu sie od razu do wyra wpakować. Serce? Już myślałam, że wątroba. No cóż Akira, zabijając alter ego zabijesz siebie, jest tak samo śmiertelny jak ty. Czyli podczas tortur tez nie może cię wykończyć. Pocieszające.
Siedem : Śmiałam się przez cały czas gdy to czytałam. Wiedziałam, że tak to zakończysz Aya, jestem lekko rozczarowana.
Epilog : Ishihara Shin, 17 lat, zmarły przez przemęczenie.
Mishima Akira, 17 lat, zmarły przez rany cięte.
Tak bardzo tak. Matko urodziłaś potwora.
To tyle ode mnie. Pierwszy raz postanowiłam wyrazić swoją krytykę. Możesz mnie znienawidzić, po prostu musiałam. No i , Aya od cholery błędów. Prawie jak nie ty. W wolnej chwili mogłabyś poprawić. Wysyłam w dwóch częściach bo wyszedł za długi. Ale najebałam spam.
Pozdrowionka.
To długie, 20 stron to jak dwa rozdziały
UsuńRozumiem, nie obraże się przecież napisałam to dla ciebie.
Nie spieprzyłaś sprawy, przecież reszta ci napisała że jest świetne. Po prostu to sa moje klimaty, mój styl i od razu mnie gryzie, gdy widzę w tego typu fickach błędy / nieścisłości / brak realizmu. Możesz mnie w sumie olać, bo i tak 90 % ci napiszę że wyszło zajebiście.
Wiem, mówiłaś mi że jesteś bardzo dobra z języków. Byłam po prostu ciekawa.
Nie chcę, żeby ci było smutno po prostu nie wytrzymałam i w końcu coś skrytykowałam, bo jednak to są naprawdę trudne rejony opowiadań i jeśli cię ktoś nie nakieruje na dobry trop to będzie coraz gorzej. taka moja kolebeczka, sama wykształciłam swój styl opierając się na flakach i brutalności. Dlatego mnie po prostu razi. Ale jak na pierwszy taki fick to naprawdę bardzo fajnie wyszło. Weź wyjdź. Strasznie mi się miło zrobiło. Powiedzmy, że znów rozpieprzyli mi życie. Teraz muszę od nowa je składać do kupy.
UsuńTak btw to Tsu dodała rozdział. Tak mówię, bo zjeb olał powiadamianie.
UsuńAle dzisiaj.
UsuńMhhm, tak tylko napisałam.
UsuńPomyslałam, ze powiem bo ona nigdy prawie nie powiadamia.
UsuńNapisałam ci już wyżej co się dzieje. Aż skopiuję : "
Powiedzmy, że znów rozpieprzyli mi życie. Teraz muszę od nowa je składać do kupy. "
Po prostu to tylko ja. Stara Black, która sobie pomarudziła.
UsuńTo wyjść miało być do tego, że mnie zawstydziłaś.
Dam sobie radę, jak zawsze. Jestem po prostu zmęczona, że znów muszę budować "normalne" życie od podstaw.
Dziękuję za propozycję.
Nie lubię krytykować ludzi. Potem mi dziwnie. Stara jestem, w tym roku 18 kończę.
UsuńMożliwe. Od dziecka nie polegam na innych. Jestem samowystarczalna.
No juz nie mów, że moja była jakaś sroga jak cholera wie co.
UsuńWiesz mam ochotę się zaśmiać. Przejechać się? Mówisz poważnie? Żyję w ten sposób prawie czternaście lat, nie wiesz co przeszłam, nie wiesz z czym muszę żyć więc naprawdę nie musisz się martwić, że kiedykolwiek się przejadę C:
KOCHAM CIĘ ZJEBIE, CHODŹ SIĘ RUCHAĆ. ♥ XD
UsuńDobra, a tak serio to po prostu przeżyłam więcej i jestem przyzwyczajona do tego. Zostawmy temat nie lubię gadać o sobie.
To super.
Usuń... pomyziaj *nadstawia głowę*
Usuń... cicho. wiem jestem jebanym wieżowcem.
Usuńja też miałam skok w podstawówce od 4-6 klasy i wtedy rocznie wyciągałam po 12 centymetrów, a potem dzięki bogu się zatrzymałam.
Usuńale u waszych roczników to normalne, jesteście od nas wyżsi przynajmniej statystycznie. u mnie wzrost dziewczyn waha się między 160/170 a chłopaków 175/185 ==' ja wyrosłam bo piję minimum karton mleka dziennie i biorę mocne sterydy na astmę i tarczycę.
Usuńdodałam 9 rozdział PP.
nie wiem, nie byłam na gg od... a nie w sumie dzisiaj byłam, zmieniłam opis olałam chyba ze 100 wiadomości i wyszłam XD
Usuńjest uroczełę, kokardeczki awuawu ♥
AkaAooo, tak bardzo chciałam o nich zrobić PP ale włączyła mi się lampka ostrzegawcza że chyba byśta mnie zabili ;-;
Akashi dobrze kombinuje, zbliża naszych gejaszków i robi atmosferę tęczy i skittlesów XD
bo Kisia pachni czystym seksem i spermą... Aomine oczywiście XD
.... KOŚCIIIIIIIIII *mac mac mac* :Q_______________
ano, bardzo się ciesze że Tip-Off wyszło idealnie wpasowując się w moje rozdziały, dzięki temu wszyscy ogarną o co chodzi (nie oszukujmy sie, może 1/3 fanów basugeja nie czyta na bieżąco mangi)
Aomineś jest szczery. Dziwki dobra rzecz.
Baaaaaaaaaw jebnę ci spoilera i powiem tylko jedno : SZATNIA. heheskzy kurwa.
nawet dwa razy bo terac mam chyba o pedalskiej zydokomunie XD jezu musze w końcu usiąść i poodpisywac na te wiadomości. zdechnę.
Usuńja wię, aokise for ever i takie tam no ale jednak AKAAO TO JEDYNY SŁUSZNY PAIRING ZJEBY. ;-; i MuraAo.
Kisia nie zdradzi, ale Aomineś i owszem .-.
nie? D: no w sumie czasami tez się wspomagam, ale nie jest tak źle :3 manga zacna rzecz warto przysiąść. chociaż w sumie PP ma tyle spoilerów że o ja pierdolę XD
nooo, szatniaaa zboczeńce @_@ będzie... mrasnie, heheskzy <3
nie chce mi się. nie wejde i bede udawac ze o niczym nie wiem ;-;
Usuńehehehehehehe, pozdrawiam cię kurwa serdecznie ♥♥♥ ZBACZAM LUDZI XD AkaAo 4ever -> ale gimbusiarsko zajebałam XD
w sumie wszystko sie i tak sprowadza do aokise XD
DD jest spoko ale i tak nie podoba mi się wizja hetero. DAISY JEST TYLKO BRATA TERU ♥♥♥ GEJOSZKI.
awuuuuuuuuuuuuu to prawidłowo zjebie *3* szerzmy tęczowa miłość i te sprawy~
chuuuuuuuuj jest dzień kobiet mogę wszystko XD
Usuńłojezus. ale żem trafiła. no nic jebac to gimbaza była fajnym okresem XD
HUEHUEHUEHUEHUE JA WIĘ JA ZGEJAM WSZYSKTO I WSZYSKTICH ♥♥♥♥ poszerz choryzonty kurwa psia mać XD ale jak poczytasz s eo ich przeszłości do zczaisz że mam rację. pedały forever together XD
uuu tęczaaaa... zeżarłabym skitllesy :<
JESTEM PEDAŁEM. ALE DZIĘKUJĘ XD *uśmiech wesołego transa* daj spokój już mi mój chłopak przypomniał o tym zjebanym święcie, dzizys musiałam mu spierdolić jak mi się dorwał do spodni ;-;' TO BYŁO MAŁO GEJOWSKIE *hejci*
Usuńno wię. dorośnij szybciej XD
eheheheh ale ja lubie spoilery XD MÓWIE CI GEJOZA BEDZIE ♥♥♥
DZIĘKS ZIOMS *wpierdala*
złoż złoż zawsze to tak miło brzmi *o* xD
Usuńno co? moje spodnie, ich się nie tyka ;-;
jezu jaka ja jestem rpzy was stara. CO JA TU KURWA ROBIE XD
aw ♥
uwielbiam ta artystkę jako jedyna pokazuje ta lepszą dziecięca stronę KnS która na pewno mieli w gimnazjum ♥
Usuńawuuu ciesze sie ze sie - chyba - podobalo. nie umiem psiac miniaturek a to tak na konkursa napisalam na odwal sie.
http://www.pixiv.net/index.php?return_to=%2Fmember_illust.php%3Fid%3D6117876
Usuńmusisz miec tylko założone konto na pivixie bo inaczej nie zobaczysz :<
spamnę ci, że dodałam 10 rozdział PP. hehe.. soraski ;-;
UsuńNie, nie ma AoKuro q.q W tym nie, fujfujfuj, ;-;'
UsuńJa nie muszę leżec. Normlanie jak stoję wystają mi żebra. Sa tak cycki, żebra i jeb kotlina. Jestę wklesłę.
Kocham kości ♥
Taq, Aomine spedala się coraz bardziej jestem z niego dumna C:
Bo Kisia sie wkurwła na Daikiego ze go zmacał menda :< Bo ona nie chciała nic mówić żeby go nie martwić od co.
Nożyczki to zajebisty motyw XD
Jakiś chuj ;-; hehe. Nie wiem jaki... WYTNIJMY TO.
NIE Q.Q NI MA.
UsuńBardzo. Anoreksja ♥ Jeden z moich licznych, dziwnych fetyszy C:
Tak, ale za to kości biodrowe wystają mi tylko bardzo jak leżę a jak stoję to tylko troszkę. Cierpię.
... MOZE TWÓJ KOLEGA EJST PSYCHOPATĄ? XD serdeczne pozdrowionka dla niego, ma gust ♥♥♥
no aj wiem, jestę nieogarę i takie tam q.q' ale udawajcie że kochacie mnie dalej bo mi będzie smutno :< ♥
.. dobziu ;-;'
Usuńtaq zgadzam się ♥ kościkościkości~ ♥ jestę grubę, znaczy wyłażą ale nie tak jakbym chciała,chuj D: za to na żebra nie narzekam. mój chłopak też chce mnie karmić bo "wyglądasz jak wieszak z duzymi cyckami" romantyk kurwa XD
a może jest gejem? heuhuehue takie nożyczki to pedalstwo samo w sobie <3
...PODRYWASZ MNIE? @_____________________________@ awwww weź teraz jestem cała czerwona na ryju ;///////////////;
no D: skurwysyny D:
Usuńtak smao jak ja. dobrały się dwa zjebane zboczeńce khm. TAQ KOŚCI FOREVER Q.Q TO CZAS NA SPAM MIŁOŚCI : ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
wiem, że nie tak się smieję C: no to mi bardzo miło i w ogóle baaaw kurewka będę sobie ryczeć w kąciku ;-; dziab dziab. *dźga*
nie chcą mnie słuchac ;-;
UsuńTO BYŁ SPAM MIŁOŚCI DO CIEBIE TLYKO MI SPACJA NIE ZADZIAŁAŁA D:
... OK.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
będem q.q
... TO JEST DOBRY ARGUMENT XD
Usuńale i tak nie słuchają ;-; so sad T^T
XD spam miłości i pedalskich serduszek ♥ dobra dość bo zaraz zaspamię ci pól bloga >D
q.q nie wolno.
q.q dzieki kurwa q.q
Usuńdoobrzeee szerzmy pedalską miłoooość i te sprawy :D tyle seksu w tak małych seduszkach!
njeee ;-; ale ja ce q.q
....
.....
♥ hehe... ♥... hehe...
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
SORASKI TO BYLO ODE MNIE SILNIEJSZE XD ♥
postaram się ;-; albo schudnę do 60 kilo. może to 5 kilo w czymś pomoże ;-;
Usuńcem q.q
huehuehue POZDROWIONKA TO TYLKO ZJEBANA BLACK XD <3 ♥♥♥
daj spokój mam 180 i ważę 65 kilo jestę grubę ;-; albo inaczej - mam kurwa mięśnie i nie wyglądam tak chudo jak powinnam :< po chuj pływałam od 6 roku życia? q.q'
Usuń... chodź mam kakałko ;-; *podaje kubeczek z chujem*
aw to superasnie... superasnie... KURWA TAK PEDALSKO ♥♥♥♥
taq, teraz mi smutno :< mhm od tego mam dość szerokie barki i strasznie nabite nogi, same miąchy kurwełę q.q i nie powinnam mieć cycków kurwa i wystających żeber, kurwa, ochujali mnie XD
Usuńpływam. teraz już tylko dla siebie, kiedyś w olimpiadach brałam udział.
biedactwo ;-; *kocha spac do 12*
wię ♥♥♥♥ *-*
super bardzo mnie to kurwa cieszy XD
Usuńto tak naprawdę nie pomaga, znaczy tak lepiej się czujesz że coś robisz i to wpływa na psychikę dzięki czemu wydaje ci się że wyżej skaczesz C: *ma duzo znajomych którzy trenuja siatkówkę czy koszykówkę*
trzykrotna mistrzyni Łodzi, ja miałam w końcu jechać na ogólnopolski to miałam wypadek i przez to musiałąm zrezygnować z pływania wyczynowego C:'
nieee, ja za bardzo lubię spać żeby tak sama z siebie wstać ;-; to az boli żeby w weekendy wstać przed 12.
♥
to raczej ludzie się do mnie tulą niż ja do nich, trochę aseksualna jestem XD ale nie przeszkadza mi to w zboczeństwie~
Usuńbieganie... *spierdoliła pod łozko* nope. ;-;
dziękuje to nic wielkiego XD'''''' ja od dziecka mam astmę, po prostu mi płuca nie wytrzymały.
przejdzie ci w liceum ;-;'
C: mój chłopak się o to wqkurwia no ale cóż, sam się zakochał we mnie. idioootaaa ♥♥
Usuńawuu *przybija*
nic z nią nie mogę zrobić, mam ostatni etap jej C:
to je polska tego nie ogarniesz XD
co sie bedziesz przejmowac~
bo jest debilem. ja zresztą też. to dlatego C:'
Usuńkażdy kiedyś umrze :D"
dobziu ;-;
doookładnie!
hehe, czas na spam miłości :
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
zdecydowanie nie słodkie C:' zalezy jak się patrzy
Usuństrzel strzel?
taaaaaaaaaaaq :<
mhm C:
Usuńto miły prezent, przynajmniej oryginalny :3
fuj. zakochańce to zjebstwo do kwadratu.
a mi nie. hehe ;-;
Usuńtakie cmok cmok mac mac i to jeszcze hetero ;-; fujeczka
spamię że dodałam 11 rozdział PP ;-;
Usuńlibrus to jebane zło.
Usuńjak to po co? D: żeby druzyna nauczyłą się wyczuwać Tetsu i jego podania. Dobre na orientację ;-;
kise się tak sparkli że niedługo wypali oczy aomine, a ten mudżyn i tak się nie skapnie ze leci na jego dupe ;-;
akashi to psuja *kiwkiw*
HAIZAKI!? NO CO TYYY XD
TAQ, KISIA ROZDZIEWICZY AOMINESIA ;-; I BEDZEI FAJNIE. q.q
awuuuuuuuuuuuu ♥♥♥
debile.
Usuńwszyscy to gejaszki nie ma się co zastanawiać >D
to jeszcze nie ten czas ;-;
nieeee, wydaje ci się XD
dobziu ♥ ale powinnaś sie spodziewać ze to będzie zjebane. hehe. taq ;-;'
OZYJESZCHUJU. ♥
UsuńXD
nie wiem, jest tepy więc pewnie jeszcze z trochę mu to zajmie C:'
tak, rozdziewiiczyyyy ♥
BO JA BRONIĘ MIŁOŚCI, WIELKIE LOV, NIE MA DZIWNYCH PAIRINGOW I TE SPRAWY ♥♥♥♥
TAQ.
Usuńnie będzie D: kurwełę wpierdoliło mi 2 kartki 12 PP, jestę wkurwionę ;-;
MIŁOŚC ROSNIE WOKÓŁ NAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAS. ♥
no i bardzo cierpię ;-; chujasznie.
UsuńI LUBRYYKAAANT TEEEEŻ ♥♥♥
no wlasnie nie zrobil i dlatego jest mi tak smutno q.q
UsuńI DOBRAAAAAA ZABAWAAAAAAAAAAAA ♥♥♥
AoAo u mnie. heheszky q.q'
Usuńano ♥ ta rysowniczka jest super i rysuje ku mojej radości samą aokagoszkę q.q
Usuńno wiesz zeja lubię zaskakiwać XD NIE MA DZIWNYCH PAIRINGOW, WOLNOŚC MIŁOŚCI! ♥♥♥♥
biedna *pacpac*
paczaj do woli ♥
Usuńowowowowowowow, lubię rozdziewiczać fandom zjebanymi pairingami XD to dobziu *-*
... JAPIERDOLE ;-; a ja spałam do 15 ♥
♥
Usuńtak tak zostanie rozdziewiczony xD
... BOZESWIETYTOPRZECIEZCIEMNANOC Q.Q
doobryyyy dodałam 2 rozdział Zasady q.q
Usuńznów spamię bo dodałam 4 rozdział DM ._.
UsuńHmm.. Ale Black napisała.. Znaczy ja zwykle pisze krótkie komentarze, bo zwykle to jest takie coś że " no fajnie, podoba mi się" ale ten one shot strasznie i jeszcze bardziej mi się podoba. Szczególnie te piosenki i to, że ten anioł się ujawnił. Do tego dochodzi ten smutny koniec ;______: a już myślałam, że będzie szczęśliwie.. Ni nic, tak też pasuje :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na Zieloną Skazę. c:
OdpowiedzUsuńspoko Miśku, ja sama mam... jakby to ując... przejebane. c:
Usuńtak wiem, ale tam miało byc tyle zdrobnien. c:
a ja ich nie lubię. ... chociaż nie, lubię je.
NIE BÓJ SIĘ ON JEST ZA SŁABY ŻEBY SIĘ PRZED TOBĄ OBRONIĆ.
.. przepraszam? ._.
AYAAAAAAAAAA ZYYYYYYYYYYJ Q.......................Q
OdpowiedzUsuńjebłam PP 12 ;-;
ayuuuuuuuś *hugs* nie spiesz się cieszę się, że dałaś w ogóle znak życiaaa ;-; marwilam sieeeeeeeeee Q_______________________Q
OdpowiedzUsuńale znikłaś bo testy gimbazjalne czy coś się stało? ;-;
OdpowiedzUsuńja grzecznie szerzę zasadę nie ma dziwnych pairingów bo geje tęcza i miłość! ;-;
*gasi gaśnicą* nie jaraj się bo mi sploniessszzz q.q