czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 10

Spierdoliłam D: 

Jest krótko, jest spierdolone. Nie ma to jak zwalić historię w dokładnie 1074 słowach. Nie mam na nic siły, ale jeszcze chwila z myślą, że mam ten rozdział niedokończony to chyba zwariuję. Nie wiem, czy napisałam wszystko co chciałam i tak jak chciałam. Spadło na mnie kilka problemów, w dodatku mam strasznie miękkie serce i przejmuje się problemami innych. Szkoła nie pomaga, nauki jest od chuja i jeszcze więcej. Tak więc nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, nie pytajcie. Postaram się przed świętami, ale nic nie obiecuję.




Zapakował kilka małych toreb do bagażnika. Podręczny bagaż z wszelkiego typu jedzeniem położył na siedzeniu pasażera. Sam zasiadł na fotelu, bębniąc palcami w kierownice. Pomału cała ta niepewność zaczynała go przerastać. Chciał po prostu prawdy. Chciał poznać przyczynę. Z rozmyślań wyrwał go odgłos otwieranych drzwi. Noriko i Yano zasiedli na tylnych miejscach. Dziewczyna podała zamyślonemu zielonookiemu klucze od jego mieszkania.
- Wszystko pozamykane? – upewnił się.
- Tak, możemy jechać.
- Yokohama, Yokohama… - mruknął Tatsuya, ustawiając nawigację samochodową. Wyłączył głos i umieścił urządzenie na stojaku. Przekręcając kluczyk w stacyjce włożył płytę do odtwarzacza. Cały samochód wypełniły przeróżne dźwięki.
Po 3 godzinach spokojnej jazdy dotarli na miejsce. Przez całą drogę Tatsuya myślał, dlaczego w ogóle jedzie. Dlaczego robi sobie nadzieję. To na pewno ślepa uliczka. Tak sobie myślał. Nie widział w tym sensu. Jednak… malutki płomyczek tlił się w nim, czekając, aż jakieś słowa powiększą go, dodając swoje ciepło. Podświadomie chciał, aby ta dziewczyna coś wiedziała. Cokolwiek. Coś, co byłoby poszlaką.
Cała trójka wysiadła z samochodu i spojrzała na okazałą posiadłość. Brązowowłosa uśmiechnęła się na sam widok znajomej budowli. Dom był ogromny, miał jasne ściany. Kontrastowały z ciemnobrązowym dachem i drewnianymi elementami wystroju ogrodu. Wszędzie rosły przeróżne drzewa. Wąskie ścieżki usypane ze żwiru znikały gdzieś za posiadłością. Podeszli do drzwi i zapukali. Otworzyła im na oko 50-letnia kobieta. Z serdecznym uśmiechem wpuściła ich do środka. Nagle jej oczy rozbłysły.
- Ah, to ty, Noriko-chan! Prawię cię nie poznałam. – zawołała wesoło, przytulając dziewczynę do siebie.
- Widzę, że dobrze się trzymasz, Fumiko.
Kobiety chwilę rozmawiały o przeszłości. Tatsuya w tym czasie rozglądał się po wnętrzu rezydencji. Światło wakacyjnego słońca odbijało się od jasnych płytek podłogowych. Ciemne, szerokie schody umiejscowione po lewe stronie pomieszczenia skręcały w prawo i znikały gdzieś za ścianą.
Przykrywał je granatowy, lekko błyszczący dywan. Ściany miały granatowy kolor a sufit ozdobiony był delikatnymi płaskorzeźbami. Niedaleko schodów znajdowały się przeszklone na górze drzwi. Marmurowy kominek był wygaszony, nie było po co go rozpalać. W jego pobliżu stało kilka wygodnych, beżowych foteli.
- Pójdę powiadomić rodzinę, że przyjechaliście. – powiedziała Fumiko, kłaniając się nisko.
- Ja mogę pójść, niech pani nacieszy się spotkaniem po latach. – stwierdziła pokojówka, skręcając w korytarz, który odchodził gdzieś w lewą część budynku. Nie zdążyła odejść za daleko, gdy do ich uszu dotarł kobiecy głos.
- Ale mi się tak nie chce, mamo! Muszę tam być?
- Tylko przedstawiciele tej firmy mogli dzisiaj przyjechać, z nikim innym nie było umawiane spotkanie. Dziecko ty moje, weź zrób coś z tymi włosami i dojdź do nas. – odrzekła stanowczo inna kobieta. Usłyszeli skrzypnięcie drzwi.
- To nie mogą być oni. Właśnie dostałem telefon, że utknęli w korku i przyjadą dopiero wieczorem. – poinformował inny, męski głos. Zza drzwi wyłoniły się dwie postacie. Jedna z nich była niską, drobną kobietą o krótkich, rudych włosach i błękitnych oczach. Obok niej szedł postawny mężczyzna z blond włosami. Gdzieniegdzie przebijały się siwe pasma. Oczy tego samego koloru co rudowłosej kobiety zdawały się przewiercać na wylot. Gdy tylko dostrzegł Noriko złagodniały.
- Noriko? Nie spodziewaliśmy się ciebie tutaj. – powiedziała ciepło błękitnooka, stając naprzeciw brązowowłosej. Spojrzała prosto w miodowe oczy dziewczyny. – Chyba nie przyjechaliście tu bez powodu.
- Norikoo~! – zawołał, puszczając blond włosy. Przestała walczyć z gumką do włosów. Rzuciła się jej na szyję. – I Yano. – uśmiechnęła się, klepiąc narzeczonego dziewczyny po ramieniu. – A ty pewnie jesteś Tatsuya. – bardziej stwierdziła niż zapytała, bystrymi oczami wpatrując się prosto w twarz brązowowłosego. – Yumi, miło mi. – wyciągnęła do niego dłoń. Ten ujął ją i musnął ustami delikatną skórę. Z prawie niewidocznym uśmiechem rzekł:
- Mi również.
- Kaoru dużo o tobie opowiadał.
Oczy chłopaka na chwilę odzyskały wyraz. Rozbłysły nadzieją.
- Kiedy z nim ostatnio rozmawiałaś? – zapytał bezpośrednio. Yumi spojrzała badawczo po twarzach wszystkich. Nagle jakby… spochmurniały? To chyba właściwe słowo.
- Nie będziemy tutaj rozmawiać. Zapraszam do salonu. – powiedziała cicho, jednak i tak wszyscy doskonale ją usłyszeli. Poprawiając roztargane włosy weszła po schodach, prowadząc gości.
- Nie idziecie? – zawołała do rodziców, którzy zostali na dole.
- Mamy jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia. Potem wszystko nam opowiesz.
Blondynka westchnęła cicho i zaprowadziła gości do salonu. W przestronnym pomieszczeniu stały wygodne, niebieskie kanapy. Potężne, ciemnobrązowe regały miały swoje miejsce pod bladoniebieskimi ścianami. Gruby, granatowy dywan przykrywał ciemne panele podłogowe. Usiedli na kanapie i chwilę spoglądali na siebie w milczeniu. Tatsuya miał teraz okazje przyjrzeć się Yumi bliżej. Miała bardzo długie, blond włosy. Sięgały jej do pasa. Teraz były lekko potargane, tworząc delikatny nieład na jej głowie. Intensywnie niebieskie oczy otoczone grubymi, długimi rzęsami zdawały się widzieć duszę człowieka. Jakby potrafiła czytać z człowieka jak z otwartej książki. Ubrana była w czarną koszulę, czerwoną marynarkę i dopasowane dżinsy. Czarne szpilki błyszczały w promieniach ciepłego słońca. Dziewczyna usadowiła się wygodnie. Spojrzała prosto w zielone oczy Tatsuyi. Ze swego rodzaju transu nie wyrwało jej nawet wejście Fumiko. Kobieta postanowiła na stół napoje i talerzyk ciastek. Skłaniając się lekko opuściła salon.
- Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie – zaczęła po chwili milczenia - ostatnio rozmawiałam z Kaoru ponad 2 tygodnie temu. Tego samego dnia co zdał egzaminy. Wydawał się smutny. Mimo, że nie widziałam jego twarzy to sam sposób, w jaki odpowiadał oraz ton głosu sugerował, że coś jest nie tak. Nie zdążyłam zapytać. Potem… próbowałam dzwonić, ale nie było sygnału. Coś się z nim stało? – oderwała wzrok od twarzy Tatsuyi. Spojrzała na zmartwione oblicza Yano i Noriko.
- Myśleliśmy, że coś wiesz… Jednak, z tego co rozumiem, masz tyle informacji co i my.
- Kaoru… Niewiele ponad 2 tygodnie temu poprosił, żebyśmy zabrali jego kota. Powiedział tylko, że wyjeżdża. – powiedziała cicho dziewczyna, wpatrując się w Yumi. Tatsuya zagryzł wargę, chcąc powstrzymać cichy szloch. Spuścił głowę, chowając twarz w przydługich, brązowych włosach.  W tym momencie jego serce zostało rozerwane na miliony drobniutkich kawałeczków. Złośliwy wytwór jego podświadomości deptał te strzępki, zanosząc się szyderczym śmiechem. Umarła ostatnia nadzieja, a Tatsuya razem z nią.
Ciężkie chmury przykryły niebo. Za oknem rozszalała się burza. Jak przez mgłę słyszał, że cała trójka podejmuje decyzje.
- Nie ma mowy, nie będziecie wracać kiedy jest tak niebezpiecznie. – stwierdziła stanowczo Yumi. Zaprowadziła ich do odpowiednich pokoi.
- Jest już późno, położę się. – rzucił cicho zielonooki i usiadł na miękkim łóżku. Położył się na boku, pusty wzrok wbijając w nieokreślony punkt przed sobą. Nie zauważył kiedy drzwi się otworzyły. Yumi usiadła obok chłopaka.
- Jest dla ciebie ważny, prawda?
Nie odpowiedział, przytulił do siebie poduszkę.
- Znam go od dłuższego czasu. Mimo, że od dłuższego czasu nie widziałam się z nim to potrafię stwierdzić, co czuje. Nie widzi świata poza tobą. Jestem pewna, że nie wyjechał z własnej woli. – powiedziała pewnym tonem i wyszła, zostawiając szatyna samego. Zamglone oczy dalej patrzyły martwo w ten sam punkt. Z oczu popłynęły mu łzy. Zdziwił go sam fakt, że nic nie czuł. Po chwili jednak zaśmiał się histerycznie.
- No tak… jak mogę coś czuć? Przecież moje serce umarło…

7 komentarzy:

  1. *zaciska zęby by się nie rozwyć* Kurdeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.. a myślałam ,że coś znajdą ! Albo chociaż.. jejuśku no T^T


    *smarka w husteczki*
    Teraz mam zeszyt mokry... cudnie.
    Boże.. to takie dramatyczne.. :C

    *czyta jeszcze raz ostatnią wypowiedź* Ciekawe czy się po tym wszystkim pozbiera... mój biedny Tatsuya .. :CC

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieee I znowu nic ! Ja już myslalam ze chociaz jakis trop bedzie jak nie clay Kaoru :<
    Biedny Tatsuya T^T czemu Kaoru wyjechal....
    Zakonczenie mi sie podoba.. Ahhh jak ja lubie takie depresyjne wstawki C:

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem chuju. no wiem że się cieszysz c:
    50 letnia babcia? to nie babcia! D: ta kobieta ma jeszcze pół życia przed sobą, jak możesz być taka nieczułaaa ;_; XD
    o jaa, pokojówka. moi znajomi uwielbiają stroje pokojówek ._. i raz mnie próbowali w takowy wcisnąć, mam zrazę do końca życia ;_;
    ohoh, dziewczyna coś wie. Tatsuya łap się nadziei, misiuu.
    o chuj. czyli jesteś w martwym punkcie tatsuya :<
    Yumi denerwujesz mnie, weź go zostaw w spokoju chłopak się musi wyemić w spokoju.
    ten ostatni tekst mi się nie podoba -.- psuje mi atmosferę i robi z niego pierdoloną ciotę. ale to moje odczucie.
    czekam na 11~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dżemdobry przyszłam powiedzieć że dodałam AkaAo c:

      Usuń
  4. o widzisz nie zauważyłam skurwysyna *poprawia*
    chyba nie zrozumiem waszej miłości do MMV-ek c:''

    OdpowiedzUsuń
  5. ... ok, nie mam więcej pytań XD ale robicie mi taki spam z ta stroną z MMV-kami na fejsie z Michiru że mnie czasami kurwica strzela XD
    blogspot się tylko martwi o wasze nieskalane i niewinne serduszka hyhy c: ♥

    OdpowiedzUsuń